Zachód igra z ogniem, a Amerykanie mylą się fundamentalnie, sądząc, że III wojna światowa ograniczy się tylko do Europy - przekazał we wtorek szef rosyjskiej dyplomacji. Sergiej Ławrow odniósł się w ten sposób do ponawianych przez Kijów próśb o zniesienie ograniczeń na wykorzystanie zachodniego sprzętu militarnego w trakcie trwającej wojny. Ale Ukraina konsekwentnie drąży temat.
Ukraińskie ataki dalekiego zasięgu na cele położone w głębi Rosji są kluczowe dla przebiegu trwającej wojny - informuje Instytut Badań nad Wojną i ocenia, że amerykańskie systemy rakietowe ATACMS mogłyby dosięgnąć około 250 istotnych militarnie obiektów naziemnych w Rosji. Chodzi o obiekty związane z rosyjskim lotnictwem wojskowym, które ma i jeszcze długo będzie mieć przewagę na ukraińskim niebie. Ale nie tylko. "233 obiekty wojskowe i paramilitarne w zasięgu pocisków ATACMS, które nie są lotniskami, wspierają rosyjskie dowodzenie i kontrolę, wywiad, rozpoznanie, logistykę i wsparcie naprawcze dla rosyjskich sił walczących na Ukrainie i w obwodzie kurskim" - pisze amerykański think-tank.
ISW zwraca uwagę na fakt, że zagrożenie ze strony ATACMS spowodowałoby konieczność przebazowania przez rosyjskie siły zbrojne ogromnych ilości sprzętu, zmuszając Moskwę do podjęcia zawrotnego wyzwania logistycznego. Rosjanie musieliby wycofać znaczną część kluczowych zasobów na głębokie zaplecze.
Ograniczenia nałożone przez Waszyngton powodują, że Ukraińcy mogą uderzyć obecnie jedynie w 20 takich punktów, co z oczywistych względów zdejmuje z Rosjan znaczną część presji.