Poniedziałek przyniósł kolejne tragiczne wiadomości z Ukrainy. W dzisiejszych ostrzałach dokonanych przez Rosjan w Ukrainie zginęły 4 osoby. Rannych zostało wielu innych, w tym 11-letni chłopiec. Okupant prowadził intensywne ataki w obwodzie donieckim, chersońskim i dniepropietrowskim. Rakiety nadlatywały też na Kijów.
"Przed południem rosyjskie lotnictwo zrzuciło na Toreck w obwodzie donieckim bomby burzące FAB-250. Uszkodzono wielopiętrowy budynek mieszkalny i stację paliw. Na skutek ataku wroga zginęli dwaj cywile, a ośmiu mieszkańców miasta zostało rannych" - przekazał gubernator obwodu Pawło Kyryłenko.
W regionie donieckim, zwłaszcza w Bachmucie na północy tego obwodu, trwają najbardziej intensywne walki w wojnie Rosji z Ukrainą. Pod kontrolą Kijowa pozostają obszary na zachodzie Donbasu, m.in. miasta Kramatorsk i Słowiańsk.
"Wojska najeźdźcy ostrzelały w poniedziałek miejscowości Zołota Bałka i Kozacke, położone na zachodnim brzegu Dniepru w regionie chersońskim. Mieszkaniec Kozackego poniósł śmierć we własnym domu" - napisały z kolei w komunikacie władze regionu chersońskiego.
Zachodnia część regionu chersońskiego została wyzwolona przez ukraińskie wojska we wrześniu ubiegłego roku. Odzyskane tereny są od tamtego czasu regularnie ostrzeliwane przez wroga. Tylko 3 maja na chersońszczyźnie zginęły 23 osoby, a 46 zostało rannych.
Rakiety i bomby spadały też na obwód dniepropietrowski. W powiecie synelnykowskim (tuż przy granicy z obwodem zaporoskim) zginęła kolejna osoba cywilna. W ataku rannych zostało 10 osób, w tym 11-latek. Stan trójki określany jako ciężki.
Obwód dniepropietrowski znajduje się pod kontrolą władz w Kijowie, lecz południowa część tego regionu, m.in. miejscowości Nikopol i Marganiec, są częstym celem ostrzałów agresora.
Kyryło Budanow szef Głównego Zarządu Wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy zapowiedział po poniedziałkowych atakach Rosji, że "na odpowiedź Kijowa nie będzie trzeba długo czekać".