Kijów szykuje rewolucję podatkową dla sponiewieranego wojną kraju. Zastępca szefa kancelarii prezydenta Rotysław Szurma zapowiedział, że w ciągu pół roku przyjmie model "10-10-10" - 10 proc. PIT, 10 proc. CIT i 10 proc. VAT. Pomysł został jednak różnie przyjęty. Niektórzy są przekonani, że polepszy klimat inwestycyjny w kraju, inni że przez obniżenie wpływów z podatków doprowadzi do uzależnienia się Ukrainy od wsparcia międzynarodowego.
Rostysław Szurma to przedsiębiorca, który w kancelarii prezydenta Ukrainy pełni rolę eksperta odpowiedzialnego za gospodarkę. W rozmowie z "Forbesem" zdradził, że w ramach ukraińskiego planu odbudowy po wojnie radykalnie zmieniony zostanie system podatkowy. Kraj ma przejść na model "10-10-10": 10 proc. PIT, 10 proc. CIT i 10 proc. VAT. Mowa jest także o zniesieniu jednolitej składki na ubezpieczenie społeczne i podwojenie daniny wojennej. Jednocześnie Szurma mówi o anulowaniu prawie wszystkich świadczeń i zwiększeniu kar za naruszanie przepisów podatkowych.
Chcemy stworzyć model, który pozwoli Ukrainie być konkurencyjnym z podatkowego punktu widzenia, w szczególności dla globalnego biznesu - mówi. Podkreśla, że nie ma jeszcze konsensusu w sprawie ostatecznego kształtu reformy. Wyraził jednak nadzieję, że zmiany uda się przyjąć w ciągu najbliższych sześciu miesięcy.
Według Szurmy reforma "w dłuższej perspektywie da poważny impuls gospodarce", a w najbliższych latach można próbować łatać dziurę w budżecie podatkami na tytoń, alkohol czy produkty naftowe.
Plan może mieć problem ze znalezieniem poparcia w rządzie. Nie tak dawno minister finansów Serhij Marczenko narzekał, że opracowywanie budżetu Ukrainy w tym momencie to "ból głowy", gdyż pieniędzy na wszystko brakuje. Bank centralny skupuje masowo obligacje wojenne, ale to prowadzi do wyższej inflacji i problemów hrywny.
Szef komisji finansów i podatków Rady Najwyższej Danyło Hetmancew stwierdził, że "ci, którzy proponują obniżenie podatków w czasie wojny, powinni przedstawić kompleksowe rozwiązanie". W tej chwili wygląda na to, że ludzie proponują wsparcie biznesu poprzez obniżenie emerytur oraz pensji dla lekarzy i nauczycieli - powiedział.
Jak podaje "Forbes", także prezydent Wołodymyr Zełenski ma wątpliwości. Rozmówca z kancelarii stwierdził, że głowa państwa uważa pomysł za "surowy", gdyż przede wszystkim brakuje wyliczeń. Jak na razie nie ma mowy o zbliżaniu się reformy do wdrożenia - mówi pracownik administracji. Autorzy zmian z tzw. grupy Szurmy szacują, że w wyniku ich wprowadzenia deficyt może wynieść 30-35 proc. PKB. I niewykluczone, że w takiej sytuacji budżet uratować może wsparcie międzynarodowe.
Jeden z ekspertów wskazuje, że reforma jest sprzeczna z planami Ukrainy dotyczącymi integracji europejskiej. Zgodnie bowiem z dyrektywami, główna stawka podatku VAT nie może być niższa niż 15 proc.
Zadowolona z proponowanych zmian jest natomiast strona biznesowa. Na przykład założyciel piwnej UBC Group Ihor Humennij chwalił, że dzięki reformie Ukraina miałaby "najlepszy klimat podatkowy w Europie". Przedsiębiorcy niepokoją się jedynie, że zmiany mogłyby doprowadzić do większej presji ze strony fiskusa.
Londyńskie Centre for Economic Policy Research w zeszłym tygodniu wydało dokument z zaleceniami dla ukraińskiej gospodarki. W kontrze do planów Szurmy, znalazły się tam plany podniesienia opodatkowania, chociażby poprzez nałożenie dodatkowych danin na lepiej zarabiających.