Unia Europejska chce wprowadzić limity cen na ropę sprowadzaną z Rosji, po tym jak Władimir Putin ogłosił "częściową mobilizację" w kraju - informuje Bloomberg. Według agencji, takie rozwiązanie może znaleźć się w nowym pakiecie sankcji, który zostanie przyjęty w najbliższych tygodniach.
Jak podaje Bloomberg, przedstawiciele państw UE spotkają się w weekend z Komisją Europejską, by omówić nowy pakiet sankcji na Rosję. Urzędnicy w Brukseli liczą na osiągnięcie wstępnego porozumienia w sprawie pułapu cen rosyjskiej ropy przed nieformalnym spotkaniem przywódców UE w Pradze 6 października.
Według agencji, limit może zostać uwzględniony w nowym pakiecie sankcji, który ma zostać przyjęty w najbliższych tygodniach. Wśród ograniczeń mają znaleźć się także kolejne środki uderzające w osoby związane z Kremlem oraz rosyjską technologię i towary luksusowe.
Wprowadzenie pułapu cenowego może być jednak trudne do osiągnięcia, ponieważ przyjęcie takiego rozwiązania wymaga jednomyślności. W szczególności problemy mogą sprawiać Węgry. Premier Viktor Orban zaostrzył ostatnio krytykę sankcji energetycznych. Już wcześniej, przy wprowadzaniu planu odejścia od rosyjskiej ropy, Budapeszt wymógł na Brukseli pewne wyłączenia, m.in. dla rurociągu "Przyjaźń".
UE musi także dopracować szczegóły ograniczeń, m.in. poziom maksymalnej ceny rosyjskiej ropy. Niejasne pozostaje także, w jaki sposób restrykcje zostaną wprowadzone.
Rosyjskie władze odgrażały się, że w przypadku ustalenia pułapu cenowego całkowicie wstrzymają dostawy ropy do krajów UE. Zgodnie z unijnym planem, do końca roku Wspólnota ma zrezygnować z importu ok. 90 proc. surowca z Rosji.
Bardziej radykalne plany UE to efekt deklaracji Władimira Putina, który w środę ogłosił "częściową mobilizację" w kraju. Kreml liczy na wysłanie 300 tysięcy rezerwistów na front po tym, jak armia zaczęła tracić tereny w wyniku ukraińskiej kontrofensywy.