"W ubiegłym roku kupowałem tonę pelletu za 900 zł, w tym roku ceny wahają się między 2 000 zł a 2 500 zł", "Wychodzi na to, że w tym momencie to będzie jedna z najdroższych form ogrzewania, a miało być tak ekologicznie". Każdego dnia nasza skrzynka fakty@rmf.fm zapełnia się mailami od zrozpaczonych słuchaczy, który opalają piece pelletem. „Ceny wzrosły w stosunku do zeszłego roku dwukrotnie” – potwierdza w rozmowie z RMF FM Volodymyr Kozubal z firmy Anwa, który dostarcza z Ukrainy pellet dla hurtowych odbiorców w Polsce. Kozubal nie pozostawia złudzeń: "Ceny będą rosnąć".
"W ubiegłym roku kupowałem tonę pelletu za 900 zł, w tym roku ceny wahają się między 2 000 zł a 2 500 zł. Dużo moich przyjaciół po prostu nie stać na takie podwyżki. Sam potrzebuję 5 ton pelletu. Rachunek jest prosty - 12 500 zł" - napisał do nas słuchacz RMF FM.
Ktoś inni skarży się tak: "Wychodzi na to, że w tym momencie będzie to jedna z najdroższych form ogrzewania, a miało być tak ekologicznie".
"Rodzice emeryci samotnie mieszkający i schorowani w Borach Tucholskich - pellet na zapisy; cena dwukrotnie wyższa (2 000 zł)" - czytamy w innym liście.
"Daliśmy się, mówiąc kolokwialnie, nabić w butelkę. Jesteśmy eko, ale za to w sezonie zimowym będziemy marznąć i głodować, bo w tego typu kotłach nie da się zastąpić paliwa "czymś tańszym" - to słowa kolejnego zrozpaczonego słuchacza.
Skąd takie ceny? Powodem jest przede wszystkim transport i ceny paliwa - mówi w rozmowie z RMF FM Volodymyr Kozubal z firmy Anwa, który dostarcza z Ukrainy pellet dla hurtowych odbiorców w Polsce. W jego firmie tona pelletu kosztuje 200 euro.
"Każdy przewoźnik przelicza, ile wydał na paliwo" - mówi Kozubal, który dalej wymienia wzrost cen samego drewna oraz olbrzymie zapotrzebowanie na rynku europejskim. Do tej pory głównymi dostawcami były Rosja i Białoruś. Teraz został pellet ukraiński i polski. Jak mówi Kozubal, trzeba pamiętać, że rynek ukraiński nie pracuje na 100 proc.
Nasz rozmówca potwierdza, że właściciele pieców opalanych pelletem już zaczęli robić zakupy na przyszły sezon grzewczy.
"Zazwyczaj kupują jesienią, a w tym roku zaraz po zimie zaczęli. I każdy oczekiwał, że po sezonie zimowym ceny spadną, a tu poszły do góry" - mówi.
Volodymyr Kozubal dodaje: "W tym roku nie ma co liczyć na obniżenie cen".
Czy może zabraknąć pelletu? "Może" - powiedział - "Jesień sprawi, że rynek ukraiński się zamknie i nie będzie sprzedaży pelletu na rynek polski". I podkreśla: "Ceny będą jeszcze rosnąć".