"Spodziewam się, że nie wprowadzimy embarga (na polskie jabłka i warzywa – przyp. red.)" - oświadczył Taras Kaczka, wiceminister gospodarki i handlu Ukrainy w internetowym Radiu RMF24. Jak dodał, „to ostatni punkt w planie działań, które podejmujemy. Pierwszy punkt to znalezienie porozumienia”. Ukraina groziła wcześniej, że wprowadzi embargo w odpowiedzi na zakaz Polski dla ukraińskiego zboża. Rząd go wprowadził po tym, jak 15 września wygasło embargo Unii Europejskiej.
Spodziewam się, że nie będzie ukraińskiego embarga na polskie jabłka i warzywa. To jest ostatni punkt naszego planu działań - poinformował w internetowym Radiu RMF24 Taras Kaczka.
Wiceminister gospodarki i handlu Ukrainy zapewniał, że pierwszym punktem planu Ukrainy jest znalezienie porozumienia z Polską.
Przedstawiliśmy mechanizm wspólnej kontroli tych czterech produktów zbożowych, żeby dopilnować interesów polskich rolników. Odchodzimy od ogólnego zakazu. Polska będzie decydowała, ile tego zboża wpuścić na swój rynek - wyjaśnił Kaczka w rozmowie z naszym dziennikarzem Piotrem Salakiem.
Kaczka ma nadzieję, że ten ruch pomoże odnowić relacje handlowe i uwzględnić - jak powtórzył - racje rolników w Polsce.
Rząd ukraiński wprowadził ten mechanizm już wczoraj. Rozmawialiśmy o tym z Unią Europejską, Bułgarią, innymi państwami. Bułgaria i Rumunia mówią, że to jest dobry pomysł - przekazał Taras w internetowym Radiu RMF24.
Wiceminister gospodarki Ukrainy przyznał, że Kijów wciąż czeka na reakcję władz Polski na tę propozycję. Jest oferta, jest decyzja rządu ukraińskiego - powiedział.
Mechanizm, o którym mówił Kaczka, miałby początkowo obowiązywać do końca roku.
Jeżeli ktoś z Ukraińców chce sprzedać do Polski np. kukurydzę, zwraca się do ministerstwa gospodarki, ja zwracam się do Polski, czy jest decyzja: wpuszczamy. Nie to nie. To jest sterowanie ręczne, ale pozwala odejść od zakazów ogólnych - wyjaśniał nasz rozmówca.
Kaczka podkreślał przy tym, że nie jest to żadne ultimatum. Nie dajemy żadnego terminu - powiedział. Między słowami przyznał jednak, że jeśli reakcji polskiego rządu na propozycję Ukrainy nie będzie, kraj ten wprowadzi embargo.
To właśnie Taras Kaczka zapowiedział wczoraj w rozmowie z "Rzeczpospolitą", że w ciągu kilku najbliższych dni Ukraina wprowadzi embargo na cebulę, pomidory, kapustę i jabłka z Polski. To miała być odpowiedź na wprowadzenie przez nasz kraj, ale też Węgry i Słowację jednostronnego zakazu importu ukraińskiego zboża.
Wystąpienie ministra Kaczki było dla mnie uspokojeniem atmosfery; jesteśmy gotowi do rozmów z Ukrainą - powiedział PAP minister rolnictwa Robert Telus. Zaznaczył, że strona polska chce znaleźć rozwiązanie, które zabezpieczy polskich rolników i pomoże Ukrainie.
Czekamy na takie rozmowy i jesteśmy gotowi, żeby takie rozmowy się odbyły - podkreślił. Myślę, że Ukraina przemyślała swoje opinie, które wcześniej wyrażała i swoje zdanie, które wyrażała - dodał Telus.
Zakaz importu z Ukrainy pszenicy, kukurydzy, rzepaku i słonecznika do Bułgarii, Węgier, Polski, Rumunii i Słowacji został wprowadzony przez Komisję Europejską na początku maja 2023 roku w wyniku porozumienia z tymi krajami w sprawie ukraińskich produktów rolno-spożywczych. Początkowo ograniczenia obowiązywały do 5 czerwca, a następnie zostały przedłużone do połowy września.
Embargo zniesiono 15 września na podstawie postanowienia Komisji Europejskiej. Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział, że Polska przedłuży zakaz wwozu ukraińskiego zboża, mimo braku zgody Unii Europejskiej. Następnie w Dzienniku Ustaw ukazało się rozporządzenie ws. bezterminowego zakazu przywozu do Polski ukraińskich produktów rolnych.
Decyzje o jednostronnym przedłużeniu ograniczeń importowych podjęły również rządy Węgier i Słowacji. W odpowiedzi na wprowadzone przez Warszawę, Budapeszt i Bratysławę restrykcje, Ukraina złożyła pozew do Światowej Organizacji Handlu (WTO).
Rzecznik WTO w odpowiedzi na pytanie agencji Reutera przekazał, że skarga Ukrainy dotycząca zakazu importu żywności z tego kraju wpłynęła do organizacji w poniedziałek wieczorem. "Z formalnego punktu widzenia jest to wniosek o konsultacje, a zatem pierwszy krok w postępowaniu prawnym" - dodał.