Sejm podjął uchwałę w sprawie nałożenia sankcji w związku z importem rosyjskiej i białoruskiej żywności oraz produktów rolnych do Unii Europejskiej. "Naszym moralnym obowiązkiem jest zaprzestanie handlu, który może bezpośrednio lub pośrednio przyczynić się do wzmocnienia zdolności Rosji i wspierającej jej Białorusi do kontynuowania wojny z Ukrainą" - napisano w uchwale.
Za projektem głosowało 441 posłów. Od głosu wstrzymali się dwaj posłowie Konfederacji - Grzegorz Braun i Włodzimierz Skalnik.
Projekt uchwały został przygotowany przez prezydium Sejmu i we wtorek skierowany do prac w sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Projekt nie został zmieniony przez komisję, choć Prawo i Sprawiedliwość zgłosiło dwie poprawki, które przepadły w głosowaniu.
"Wzywamy Komisję Europejską do przedłożenia propozycji nałożenia sankcji na import rosyjskiej i białoruskiej żywności oraz produktów rolnych do UE. Import żywności i produktów rolnych z Rosji i Białorusi w dalszym ciągu generuje ogromne dochody dla producentów, handlowców i budżetów tych państw. Naszym moralnym obowiązkiem jest zaprzestanie handlu, który może bezpośrednio lub pośrednio przyczynić się do wzmocnienia zdolności Rosji i wspierającej jej Białorusi do kontynuowania wojny z Ukrainą" - napisano w projektowanej uchwale.
W uchwale słusznie wskazano, że Rosja używa żywności jako broni, z jednej strony destabilizując rynek zboża na całym świecie, a z drugiej strasząc świat odcięciem od tych dostaw i w konsekwencji głodem, a mimo to KE dalej odmawia wprowadzenia embarga na produkty żywnościowe z Rosji - mówiła w imieniu Prawa i Sprawiedliwości Anna Gembicka.
W uchwale podkreślamy, że import produktów ze wschodnich reżimów do Wspólnoty ma wyniszczający wpływ na jednolity rynek, a import z tych krajów obejmuje sektor, który europejski rynek jest w stanie zapewnić sobie sam przy znacznie wyższych standardach produkcji i jakości - powiedziała z kolei Marta Wcisło (KO). Dodała, że jednocześnie uchwała podkreśla, że handel z Rosją i Białorusią nie może finansować zbrodniczych reżimów Putina i Łukaszenki.
Według posłanki KO, "uchwała jest wzmocnieniem głosu Polski w negocjacjach z UE", wzywa UE, by powróciła do zasad, jakie obowiązywały w wymianie handlowej Ukraina-UE w przed wybuchem wojny.
Intencją autorów tej uchwały jest wezwanie KE do nałożenie sankcji na import żywności z Rosji i z Ukrainy, klub Polska 2050 w pełni popiera ten apel - powiedział Marian Skonieczka. Podkreślił, że "naszym moralnym obowiązkiem jest zaprzestanie handlu, który może przyczyniać się do wzmocnienia Rosji do kontunuowanie wojny". Jednak w tej uchwale - jego zdaniem - nie powinny znaleźć się postulaty dotyczące Zielonego Ładu czy relacji z Ukrainą.
Mirosław Maliszewski (PSL) zwrócił uwagę, że destabilizacja rynków rolnych przez Rosję m.in. polega na tym, że skierowała ona na rynki np. afrykańskie swoje produkty wypierając zboże ukraińskie, Ukraina więc zwiększyła sprzedaż ziarna na rynki europejskie, spowodowało to gwałtowne załamanie cen.
Poseł PSL zaproponował, by uchwałę wz. z wnioskiem zgłoszonym przez PiS podczas II czytanie nie kierować ponownie do komisji, ale głosować go podczas III czytania projektu.
To nie Ukraina jest dla Polski zagrożeniem, ale Rosja i białoruski reżim Łukaszenki. Eksperci wskazują, że za niekorzystne ceny na rynku nie odpowiada ukraińskie zboże, lecz to pochodzące z Rosji - mówiła posłanka Lewicy Paulina Matysiak. Zaznaczyła, że obecnie bronią w trwającej wojnie jest rosyjska i białoruska żywność i "trzeba położyć temu kres, bo jest to w interesie Polski i Unii Europejskiej".
Konfederacja również poparła uchwałę, choć - jak zaznaczył Andrzej Tomasz Zapałowski - jest ona niedoskonała. Chodzi o przesłanie - do Polski nie powinna trafiać żywność ze wschodu o innych standardach - zaznaczył. Zauważył, że Rosja w ciągu ostatnich lat rozbudowała swoje rolnictwo i obecnie transferuje swoje produkty także przez inne kraje. Podkreślił, że europejskie produkty są niekonkurencyjne z powodu m.in. Zielonego ładu, który podnosi koszty produkcji.
Trudna sytuacja w rolnictwie wynika przede wszystkim z sytuacji cenowej na rynku zbóż. Ceny zbóż są bardzo niskie i dalej spadają, co przekłada się na dochody rolników i możliwość sprzedaży i ten proces podgębia w ostatnim okresie - stwierdził minister rolnictwa i rozwoju wsi Czesław Siekierski, odpowiadając na pytania posłów. Jak mówił, drugi element to agresywna polityka Rosji. Rosja mając nadmiar gazu zwiększyła produkcję nawozów i produkcję rolną, stała się potentatem w produkcji zboża - zaznaczył.
Odnosząc się do liberalizacji handlu na linii Ukraina-UE, Siekierski powiedział, że Polska sprzeciwiała się dotychczasowym rozwiązaniom; zaznaczył, że w nowej umowie, która będzie obowiązywała od czerwca 2024 roku, wprowadzone zostały ograniczenia. Podkreślił, że nie jest zadowolony z zakresu tej liberalizacji, ale jest postęp w stosunku do tego, co zawierała pierwsza wersja.
Minister Rozwoju i Technologii Krzysztof Hetman poinformował, że wartość importu żywności z Rosji do Polski w 2023 r, wyniosła 380 mln dolarów, a z Białorusi - 86 mln dolarów, ale Polska eksportuje o wiele więcej - z Rosją saldo dodatnie wynosi 240 mln dol., a z Białorusią - 180 mln dol. Import produktów rolno-spożywczych z Rosji stanowi tylko 1 proc. polskiego importu żywności.
Najwięcej żywności z Rosji importuje Łotwa, Holandia, Hiszpania, Niemcy i Włochy - wyliczał minister. W 2023 r. kraje UE sprowadziły 1,5 mln ton zbóż, najwięcej Włochy, Łotwa, gracja i Hiszpania - dodał.