Przedstawiciele Departamentu Skarbu USA na spotkaniu ministrów finansów państw G7 zaproponują, by kraje UE wprowadziły cła na rosyjską ropę, jako szybszą i łatwiejszą do zaakceptowania alternatywę dla embarga na surowiec - informuje agencja Reutera.
Po rozpoczęciu się rosyjskiej inwazji na Ukrainę kraje Zachodu zaczęły nakładać sankcje na agresora. Kluczowe ograniczenia dotyczą jednak sektora energetycznego, na co nie chce się zgodzić wiele krajów Unii Europejskiej. W szóstym pakiecie sankcji miało się znaleźć embargo na rosyjską ropę, ale przyjęcie ograniczeń blokują Węgry.
Departament Skarbu Stanów Zjednoczonych zaproponował, by zamiast embarga wprowadzić cła, dzięki którym rosyjska ropa wciąż trafiałaby na rynek, ale Moskwa osiągałaby z eksportu niższe wpływy.
Rosyjska ropa już jest sprzedawana taniej na rynkach niż surowiec z innych kierunków. Cła mogłyby zostać ustalone na poziomie, który uwzględniałby tę lukę i zmniejszał zyski Rosji. Jednocześnie, jak mówią przedstawiciele amerykańskiego Departamentu Skarbu, cła powinny pozwolić Rosjanom na wpływy powyżej kosztów produkcji, by kraj miał motywację do kontynuowania eksportu.
Amerykańscy urzędnicy twierdzą, że wiele krajów ma "silną chęć jak najszybszego zaprzestania kupowania rosyjskiej ropy", ale istnieje ryzyko, że embargo znacząco podniesie ceny ropy na rynkach.
Departament wskazuje także, że wpływy z ceł mogłyby być kierowane do ukraińskiego funduszu odbudowy, poniekąd zmuszając Rosję do zapłaty za zniszczenia, jakie spowodowała w Ukrainie.