Dawid Bratko, właściciel sieci sklepów z dopalaczami, usłyszał prokuratorskie zarzuty. Wbrew decyzji sanepidu, 23-latek zdjął plombę z drzwi jednego ze swoich sklepów i sprzedawał niebezpieczne specyfiki. Mężczyzna zeznawał w prokuraturze przez dwie godziny.
Tuż po otwarciu sklepu Bratko został zatrzymany przez policję i przewieziony na komisariat. Po przesłuchaniu z pełnym materiałem dowodowym przekazaliśmy go prokuraturze - poinformowała Joanna Kącka z łódzkiej policji. Według policji, mężczyzna nie tylko złamał jeden z artykułów ustawy o Państwowej Inspekcji Sanitarnej, ale nawoływał również do popełnienia przestępstwa, apelując do innych właścicieli sklepów z dopalaczami, aby je otwierali.
Dawid Bratko już we wtorek zapowiadał, że nie zgadza się z decyzją o zamknięciu sklepów i że zacznie ponownie handlować dopalaczami. Twierdzi, że przez zakaz stracił około miliona złotych.