Długi polskich biur podróży są o blisko milion złotych wyższe niż jeszcze w maju - wynika z danych Krajowego Rejestru Dłużników. Z poważnymi problemami finansowymi boryka się co dziesiąty touroperator.
Na czarnej liście dłużników figuruje 459 biur podróży. Tak źle nie było od blisko dwóch lat. Dla porównania - w sierpniu ubiegłego roku długi miało o ponad 70 touroperatorów mniej.
W sumie polskie biura są 9,5 miliona złotych na minusie. Średnio każde z nich ma prawie 21 tysięcy złotych długu. Zdaniem analityków Krajowego Rejestru Dłużników, do tej sytuacji doprowadzają m.in. turyści, którzy wpłacają pieniądze za wycieczkę tuż przed wakacjami. W takiej sytuacji touroperatorzy ze swoich pieniędzy muszą opłacić przeloty i hotele.
Specjaliści apelują, by przed wyborem biura, z którym chcemy pojechać na wakacje sprawdzić, czy jest wypłacalne i nie figuruje na liście dłużników. W tym roku upadłość ogłosiło już trzech touroperatorów.
Od tego sezonu biura podróży miały obowiązywać wyższe gwarancje ubezpieczeniowe. Ta obietnica została dotrzymana, ale resort finansów zrobił to w ostatniej chwili i stosowne rozporządzenia weszły w życie tuż przed wakacjami. W tej sytuacji wyższe gwarancje mają tylko nowe biura. Dla starych warunki zmieniają się dopiero we wrześniu.
Co stanie się w sytuacji, gdy jakieś biuro upadnie, a gwarancja będzie zbyt niska, by pokryć ściągniecie turystów do kraju? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Marszałkowie województw, którzy w ubiegłym roku wykładali pieniądze na sprowadzanie turystów, tym razem nie chcą już tego robić. Ministerstwo sportu wskazuje na Polską Organizację Turystyczną, jednak nie wiadomo, na jakiej podstawie prawnej to robi. Zapowiadana przez resort Joanny Muchy ustawa o funduszu gwarancyjnym do tej pory istnieje bowiem wyłącznie w sferze zapowiedzi. Podobno projekt jest w konsultacjach międzyresortowych.