Niegdyś grzmiała i odstraszała jęzorami ognia, dziś stanowi przyjazną wyspę samotności pośród kotlin i dolin rzecznych. Śląska Fudżijama, czyli szczyt Ostrzyca koło Złotoryi na Dolnym Śląsku, to jeden z najpiękniejszych obiektów przyrodniczych w Sudetach.
Ostrzyca jest największym wygasłym wulkanem w Polsce, wznoszącym się 501 m n.p.m. Przez turystów jest nazywana jest Śląską Fudżijamą - w ten sposób porównuje się ją do najsłynniejszego wulkanu Japonii.
Z górą związane są liczne legendy. Jedna z nich mówi o diable, który do jednego worka miał zebrać mieszkających w okolicy radykalnych wyznawców protestantyzmu. Chciał zanieść ich do piekła, ale zawadził rogiem o szczyt Ostrzycy. Wór się rozdarł, a ludzie rozsypali się po okolicy. W innej legendzie mieszkańcy opowiadają historię jeźdźca bez głowy. Zjawę można podobno spotkać w okolicach szczytu. To potępiony starosta, który w ten sposób pokutuje za swoje winy.
To magiczne miejsce. Trzeba wejść po 445 bazaltowych schodkach na szczyt. Znaleźć się na stożku. Dotknąć nieba. Gwarantuję, że każdy zakocha się w Ostrzycy - przekonuje mieszkająca u stóp góry Małgorzata Semeniuk.
Góra porośnięta jest gęstym lasem. Powyżej 450 m n.p.m. utworzono rezerwat przyrody - to Ostrzyca Proboszczowicka. Znajdziemy tutaj skały powulkaniczne i niezliczone gatunki rzadkich roślin. W lesie okalającym stożek nie brakuje także saren, dzików i wiewiórek. Sam szczyt to świetny punkt widokowy, z którego przy dobrej pogodzie bez problemu zobaczymy Karkonosze.
Jak dojechać do Ostrzycy i wejść na szczyt? Z autostrady A4 w okolicach Legnicy powinniśmy zjechać na Złotoryję. Dalej w kierunku Pielgrzymki drogą 364. Stąd dotrzemy do Proboszczowa. Z niewielkiej wsi możemy wjechać na polną drogę, która prowadzi na specjalny parking przy rezerwacie przyrody. Dalej po pół godzinnym spacerze i pokonaniu 445 stopni możemy dotknąć nieba z samego szczytu.