Unia Europejska uznała, że to, co zrobiła Rosja na Krymie, jest aktem agresji - oświadczył Radosław Sikorski po nadzwyczajnym spotkaniu unijnych ministrów w związku z ukraińskim kryzysem. Szef polskiego resortu spraw zagranicznych dodał, że jeśli nie dojdzie do deeskalacji sytuacji na Krymie, wówczas UE zrewiduje stosunki z Rosją i rozważy sankcje wizowe i finansowe.
Decyzja o wejściu wojsk rosyjskich na Ukrainę byłaby brzemiennym w skutkach błędem dla Europy i dla Rosji - mówił w Brukseli Radosław Sikorski. Jak dodał, jeśli na Krymie nie dojdzie do ograniczenia działań ze strony Rosji, Unia Europejska rozważy sankcje wizowe, a także finansowe. Na pytanie, dlaczego jeszcze nie podjęto takiej decyzji, odparł, że nie było w tej sprawie konsensusu.
Pamiętajmy, że Polska odczuwa rozwój sytuacji na Ukrainie ze szczególną wrażliwością, bo jesteśmy sąsiadem Ukrainy. To się niestety nie odnosi do wszystkich krajów Unii Europejskiej i tak, jak w sprawach dotyczących umowy stowarzyszeniowej, perspektywy europejskiej, reszta Europy jest czasami o pół fazy za nami. Czasami Europa nie wierzy, że tak złe decyzje, przed którymi my ostrzegamy, mogą zapadać na obszarze postsowieckim - podkreślał Sikorski.
Odpowiadając na pytania dziennikarzy, szef polskiej dyplomacji poinformował, że jeśli odbędzie się szczyt Unii Europejskiej w sprawie Ukrainy, zaproponował, by wziął w nim udział premier tego kraju Arsenij Jaceniuk. Kilkanaście minut po konferencji prasowej Radosława Sikorskiego zwołanie nadzwyczajnego szczytu ogłosił przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy.
Wydarzenia na Ukrainie relacjonujemy minuta po minucie!
(bs)