Po tragicznym trzęsieniu ziemi każdego dnia z ulic haitańskich miast zabieranych jest 2000 dzieci, które poszukują swoich bliskich. Przygotowano dla nich 20 ośrodków. Rząd w ten sposób chce je chronić przed handlarzami, którzy organizują nielegalne adopcje. Także międzynarodowe organizacje starają się zapobiec porwaniom dzieci.
Szpitale cały czas są pod czujnym okiem wojska. Na lotnisku w stolicy kraju specjalne patrole pilnują i sprawdzają tych, którzy wyjeżdżają z dziećmi. Do tej pory kilkanaścioro małych Haitańczyków zniknęło ze szpitali. ONZ obawia się, że zostali uprowadzeni. Dlatego w szpitalach wprowadzono specjalne procedury odbioru dzieci, które po leczeniu mogę opuścić placówkę. Wszystkie muszą posiadać stosowne dokumenty.
Te dzieci, które mogą zostać adoptowane, bo nie żyją ich rodzice i krewni, będą posiadać listy adopcyjne wystawione przez premiera kraju - powiedział Jacques Boyer, reprezentujący UNICEF w biurze ONZ w Port-au-Prince. Żadne inne dziecko nie wyjedzie z Haiti bez takich dokumentów.
Rząd obawia się szybkich adopcji, bo po jakimś czasie może się okazać, że rodzice dzieci jednak żyją - tylko w ciężkim stanie przebywali w szpitalu. Zaznaczmy, że wielu osób nie udało się jeszcze zidentyfikować. Rząd zapowiada także, że ma zostać utworzona telefoniczna "gorąca linia" dotycząca ochrony dzieci.
Odbudowa Haiti ze zniszczeń spowodowanych trzęsieniem ziemi zajmie co najmniej dziesięć lat - ocenił premier Kanady. Stephen Harper zaapelował do uczestników zorganizowanej w Montrealu specjalnej konferencji w sprawie pomocy dla Haiti o "zaangazowanie na dłuższą metę". Musimy się skoncentrować na skuteczności. Haitańczycy zasługują na to - zaznaczył.
W konferencji w Montrealu bierze udział 15 krajów. Jej celem jest koordynacja natychmiastowych wysiłków, żeby stawić czoło następstwom trzęsienia ziemi i przygotować działania długoterminowe, w tym konferencję państw-donatorów na rzecz pomocy dla Haiti.