Powołany przez rząd Japonii panel ekspertów badający zeszłoroczną katastrofę w elektrowni jądrowej Fukushima ocenił, że operator siłowni, firma TEPCO, usiłowała pomniejszać faktyczną skalę zniszczeń w elektrowni. Z opublikowanego raportu wynika, że "wykazywane przez TEPCO samozadowolenie z rzekomego bezpieczeństwa" w elektrowni oraz złe zarządzanie zwiększyły rozmiar katastrofy.
Eksperci skrytykowali również rząd i japońską agencję bezpieczeństwa nuklearnego za promowanie energetyki jądrowej, jako całkowicie bezpiecznej, bez wspominania o towarzyszących jej zagrożeniach.
Jak zauważa agencja Reutera, raport podaje w wątpliwość twierdzenia, że inne elektrownie atomowe w Japonii po wprowadzeniu nowych zasad bezpieczeństwa są przygotowane na katastrofy o dużym zasięgu.
Eksperci sugerują, że kroki podjęte po katastrofie w Fukushimie w innych siłowniach mogą być niewystarczające, by można było poradzić sobie z dużym i złożonym wypadkiem jądrowym, spowodowanym przez ludzki błąd i klęskę żywiołową w - jak to określono - "podatnym na katastrofy" kraju, jakim jest Japonia. Tam bardzo często dochodzi do trzęsień ziemi, tsunami i wybuchów wulkanów.
Liczący 450 stron raport sporządzony przez 10-osobowy panel ekspercki kończy serię dochodzeń w sprawie największej awarii nuklearnej od wybuchu reaktora w elektrowni w Czarnobylu w 1986 roku - pisze agencja Associated Press.
11 marca 2011 roku w wyniku trzęsienia ziemi o sile 9 w skali Richtera i wywołanej nim gigantycznej fali tsunami w elektrowni Fukushima I nastąpiła awaria systemów chłodzenia i doszło do stopienia się prętów paliwowych w trzech reaktorach.
W katastrofie zginęło lub zaginęło co najmniej 21 tys. osób.
Po wypadku w Fukushimie wyłączono w Japonii wszystkie 50 komercyjnych reaktorów jądrowych. Ostatnio premier Yoshihiko Noda zdecydował jednak, że reaktory nr 3 i 4 elektrowni Ohi w zachodniej części kraju, które po badaniach uznano za bezpieczne, zostaną ponownie uruchomione. Pierwszy z nich wznowił pracę na początku lipca.