"Niektóre miasta są całkowicie zrównane z ziemią, więc nie ma budynków stojących, jak np. w Hatayu (prowincja w południowej Turcji - red.). Niektóre dzielnice są całe zawalone" - powiedział gość Tomasza Terlikowskiego w internetowym Radiu RMF24 dr Jan Byczkowski, politolog, który przez wiele lat mieszkał w Turcji. Jak podkreśla, "Turcja wszystkim się kojarzy z Antalyą, z gorącem, ale w tamtym regionie już jest bardziej kontynentalny klimat i teraz jest po prostu zima". "Jest minus 10 stopni Celsjusza, śnieg, opady" - dodaje. Dr Byczkowski zachęca również do pomocy osobom poszkodowanym w trzęsieniu ziemi.
Tomasz Terlikowski: Jak w tej chwili Turcy reagują na tę tragedię i jak Turcja jednoczy się w pomaganiu?
Jan Byczkowski: Turcy są bardzo solidarnym narodem, a więc i Turcy w kraju, i Turcy w Polsce czy mieszkający w innych krajach, wszyscy teraz zbierają to, co mają i próbują przekazać do tego regionu dotkniętego trzęsieniem ziemi. Chciałbym też podkreślić, że ten region jest ogromny. To nie jest trzęsienie ziemi w jednym mieście tylko teren porównywalny do jednej czwartej Polski. I to nie było jedno trzęsienie, tylko dwa duże i pomiędzy nimi co pięć, dziesięć minut, godzinę kolejne wstrząsy wtórne. Budynki, które się nie zawaliły w pierwszym trzęsieniu, zawaliły się w kolejnych, tych powtórnych wstrząsach.
Ludzie nie mają gdzie mieszkać, bo do tych domów, które się zawaliły, nie można wrócić. Do tych, które się nie zawaliły również, bo nie wiadomo, w jakim one są stanie. Jest zimno. Czy brakuje tam żywności, ropy?
Niektóre miasta są całkowicie zrównane z ziemią, więc nie ma budynków stojących, jak np. w Hatayu (prowincja w południowej Turcji - red.). Niektóre dzielnice są całe zawalone. Niestety jest zimno. Turcja wszystkim się kojarzy z Antalyą, z gorącem, ale w tamtym regionie już jest bardziej kontynentalny klimat i teraz jest po prostu zima. Jest minus 10 stopni Celsjusza, śnieg, opady. Ci, którzy przetrwali, którym udało się wyjść z budynków, nie mają się gdzie zatrzymać.
Gdzie oni teraz przebywają?
Od wczoraj są ustawiane obozy przejściowe z namiotami, ale w takich temperaturach to też nie jest optymalne wyjście. Hotele, te które się utrzymały i inne miejsca pracy, jakieś magazyny, otwierają swoje drzwi, próbują ludzi jakoś tam ulokować. Poza organizacjami rządowymi, pozarządowymi, ludzie organizują autobusy, np. próbujemy ich wywozić, przekazać informacje, jak można wyjechać z tamtego regionu do znajomych czy rodziny w innych częściach Turcji.
Wczoraj rozmawiałem z Polakiem, który jest w tej chwili w Turcji. Mówił, że oni się zwołali z innymi Polakami, ale także Turkami i ruszyli z pomocą. To jest styl działania Turków?
Taki jest instynkt, ale nie jest to szczególnie polecane, szczerze mówiąc. I rząd i te główne organizacje pozarządowe odradzają na razie takie rzucanie się "hop", wsiadanie w samochód i jechanie na miejsce, ponieważ wielu z tych ludzi, którzy chcą pomagać, jeśli nie mają doświadczenia, jeśli chodzi o ratownictwo, pomoc medyczną, to nie pomogą, a jeszcze dodatkowo staną się kolejnym obciążeniem. Stacje benzynowe nie działają albo są puste, nie ma paliwa, więc nie ma jak się ogrzać, nie ma wody zdatnej do picia w bardzo wielu miejscach, bo jest też możliwość epidemii. Mimo tego, że Turcy chcą pomagać i ludzie z innych krajów też, to nie jest to polecane jak na razie. Powinniśmy skupić się raczej na tym, jak my możemy pomóc przez datki albo przez pomoc rzeczową.
Ten obraz, który pan rysuje, z którego wynika, że oczywiście ten największy dramat, jakim było trzęsienie ziemi, już się odbył, ale tam może się wydarzyć jeszcze bardzo dużo złych rzeczy.
Teraz nie wiem dokładnie, jaki jest podany bilans ofiar, ale ten bilans będzie wielokrotnie większy, bo wielu z tych ludzi przez dość wolną odpowiedź organizacji albo zginęło albo zginie jeszcze w ruinach. Przeżyli trzęsienie, ale nie zostali wydobyci na czas i tak jak wspominaliśmy warunki pogodowe, to wszystko spowoduje, że bilans ofiar będzie jeszcze większy. Bardzo wielu ludzi będzie cierpiało z powodów atmosferycznych. Jest możliwość epidemii, ponieważ ten obszar jest ogromny - to jest 10 polskich województw. W tym regionie żyje około 10-15 milionów ludzi. Nawet jeśli nie wszystkim zawaliły się domy, to i tak dalej to są setki tysięcy osób, które będą potrzebowały pomocy i potrzebują jej już teraz.
Jak możemy pomóc z Polski? Wiemy już, że nie należy na razie wyjeżdżać, jeżeli nie ma się specjalnych umiejętności. Ratownicy z kopalni, ale także nasi strażacy już pojechali. Co mogą zrobić w tej chwili dla Turcji i dla tych osób, które wyszły z trzęsienia ziemi osoby, które nie mają takich zdolności?
Jest kilka możliwości. Pierwsze to są datki. Przekażę jeszcze raz te informacje dotyczące kont na organizacje pozarządowe, które działają teraz w regionie. Największą organizacją pozarządową jest AHBAB - organizacja oddolna, w ogóle nie związana z rządem tureckim, która od razu rzuciła się do tego, żeby pomagać. Teraz będą kupować kontenery.
Taka nasza Polska Akcja Humanitarna?
Tak. Jeśli państwo chcą, żeby pomoc pieniężna jak najszybciej dotarła do Turcji, to polecałbym właśnie tę organizację albo Turecki Czerwony Półksiężyc, który jest rządowy, ale też działa na miejscu. One mają swoje konta, na które można wpłacać pieniądze z Polski. One będą wykorzystane od razu na tę bezpośrednią pomoc. Jeśli Państwo myślą długoterminowo, pomoc tym ludziom będzie trwała miesiące, Polska Akcja Humanitarna, Caritas otworzyły zbiórki na pomoc dla ludzi z Turcji i Syrii.