Białoruska tenisistka wygwizdana na Wimbledonie po przegranym meczu z Ukrainką. Wiktoria Azarenka zeszła z murawy bez tradycyjnego pożegnania z rywalką, Eliną Switoliną. To smutna konsekwencja rosyjskiej agresji na ojczyznę zwyciężczyni. Wojna zderza się w ten sposób z tenisem.
Nikt nie spodziewał się wylewnego pożegnania na korcie. Ukrainka wielokrotnie zapowiadała, że nie będzie podawać dłoni Rosjankom i Białorusinkom, które dopuszczone zostały do gry w turnieju na Wimbledonie. Wcześniej domagała się, by tenisistki i tenisiści pochodzący z tych krajów podpisali odpowiednie deklaracje, w których dystansują się od wojny i władz w Moskwie i Mińsku. Taki wymóg w tym roku wprowadzono. Gest uścisku dłoni, a raczej jego brak, jest wyrazem sprzeciwu wobec rosyjskiej agresji i szacunku dla walczących obrońców.
Białorusinka nie zeszła jednak z kortu bez okazania swojego gestu - dwóch podniesionych ponad głową zaciśniętych pięści. Zrobiła to odwrócona tyłem do trybun. Chwilę wcześniej ze zdumieniem patrzyła na buczących w jej kierunku kibiców.
Jutro Iga Świątek zawalczy w ćwierćfinale turnieju. Jej rywalką będzie właśnie Ukrainka, Elina Switolina. Bez względu na rezultat tego pojedynku, nie można mieć wątpliwość co do sympatii, jaką czują do siebie oba reprezentowane przez tenisistki kraje.