Kwalifikantka Emma Raducanu sensacyjną triumfatorką US Open: w finale wielkoszlemowej imprezy 18-letnia Brytyjka, do tej pory 150. w światowym rankingu, pokonała Kanadyjkę Leylah Fernandez 6:4, 6:3.
Obecność zarówno Raducanu, jak i 73. na liście WTA Fernandez w decydującym meczu US Open była wielką niespodzianką, przy czym o nieco większym zaskoczeniu - ze względu na mniejsze doświadczenie w rywalizacji wielkoszlemowej i w turniejach WTA - można było mówić właśnie w przypadku Brytyjki.
Dotychczas Raducanu rywalizowała niemal wyłącznie w turniejach niższej rangi i ma za sobą zaledwie dwa starty w cyklu WTA. W głównej drabince wielkoszlemowych zmagań zadebiutowała latem w Wimbledonie. Wówczas - jako 338. rakieta świata - otrzymała tzw. dziką kartę i szansę wykorzystała: dotarła aż do 1/8 finału.
Teraz 18-latka jako pierwsza w historii kwalifikantka dotarła do finału nowojorskiej imprezy, a w żadnym z 10 spotkań nie straciła seta.
W decydującej rozgrywce zaczęła dobrze, bo już na początku - po szóstym break poincie - zaliczyła przełamanie i objęła prowadzenie 2:0. Fernandez, urodzona również w 2002 roku, nie zamierzała jednak odpuszczać i zaraz potem wykorzystała czwartą okazję na wygranie gema serwisowego przeciwniczki. Kluczowa dla losów tej partii okazała się końcówka: przy stanie 5:4 i podaniu leworęcznej Kanadyjki Brytyjka zamieniła na punkt czwartą piłkę setową.
W drugiej odsłonie Fernandez miała spore problemy we własnych gemach serwisowych, czego efektem było mnóstwo break pointów po stronie Raducanu. Nie wykorzystała wielu z nich, ale i tak zanotowała dwa przełamania, a sama raz straciła podanie. Przy stanie 5:2 zmarnowała dwie piłki meczowe. Po tym, jak podczas jednej z wymian poślizgnęła się i starła skórę z kolana, skorzystała z przerwy medycznej- a po powrocie na kort nie miała już problemu z dopełnieniem dzieła.
Poprzednio do finału US Open z udziałem dwóch nastolatek doszło 22 lata temu: 17-letnia wówczas Amerykanka Serena Williams pokonała o rok starszą Szwajcarkę Martinę Hingis.
Fernandez, która 19. urodziny świętowała w poniedziałek, wystąpiła w imprezie wielkoszlemowej po raz siódmy. Wcześniej tylko raz - w ubiegłorocznym French Open - dotarła do trzeciej rundy.
W poniedziałek Kanadyjka przesunie się na 28. miejsce światowego rankingu tenisistek. Jeszcze większe wrażenie robi jednak awans Raducanu, która ze 150. lokaty przeskoczy na 23.
W imprezach niższej rangi Brytyjka zarobiła przed tegorocznym Wimbledonem zaledwie 40 tysięcy dolarów. Z londyńskiej trawy "podniosła" 180 tysięcy, a za triumf w US Open dostanie już 2,5 mln dolarów.
Fernandez otrzyma połowę tej sumy.