"Agnieszka nie może pozwolić sobie na chwilę słabości, bo już w dwóch pierwszych rundach czekają na nią trudne rywalki" – mówi w rozmowie z RMF FM była tenisistka Joanna Sakowicz-Kostecka. W nocy z niedzieli na poniedziałek rozpoczyna się pierwszy w tym roku turniej wielkoszlemowy czyli Australian Open.
Patryk Serwański: Chciałbym zacząć od Sereny Williams. Na Twitterze mogliśmy obejrzeć jej zdjęcia z treningu w Australii. Widać tam jakieś grymasy bólu, rozmowę z fizjoterapeutką. I oczywiście pojawiają się teorie spiskowe dotyczące formy Amerykanki.
Joanna Sakowicz-Kostercka: Kibice Sereny powinni bardziej martwić się o mentalną formę Amerykanki. Myślę, że ona jeszcze nie odchorowała tej porażki w US Open. Co więcej, w Melbourne ma bardzo trudne losowanie. W pierwszej serii zagra z nieobliczalną Włoszką Camilą Giorgi. Żadna z faworytek nie chce na początku grać z taką przeciwniczką. A pamiętajmy, że Williams nie grała od września. To będzie jej pierwszy oficjalny mecz od tego czasu. Na pewno jest nieograna. Po prostu się denerwuje i te grymasy bólu, ostentacyjne pokazywanie, że jej coś dolega to taka zasłona dymna. Obym się myliła, bo bardzo lubię oglądać Serenę w akcji.
A co z naszą Agnieszką Radwańską? W Chinach wygrała turniej, ale grała z bólem. Sydney odpuściła, żeby odpocząć i wyzdrowieć. W Shenzhen to była dość prosta impreza. Teraz będzie o wiele ciężej i forma Polki to chyba jednak trochę niewiadoma.
Turniej w Shenzhen to był obowiązek, z którego świetnie się wywiązała wygrywając wszystkie mecze w dwóch setach. W Australii losowanie jednak ma ciężkie i nie możemy sobie usiąść spokojnie z popcornem i oglądać. Christina McHale – jeszcze niedawno rozstawiana w wielkim szlemie a potem Eugenie Bouchard, która była teraz w finale w Hobart to nie będą łatwe rywalki na początek, które Agnieszka połknie na przystawkę. Jeśli chodzi o zdrowie, to jej team jest bardzo profesjonalny. Teraz jest z nimi Jason Israelsohn, który wymienia się z Krzyśkiem Guzowskim. O zdrowie chyba nie trzeba się obawiać.
Właśnie. Faworytki na początku turnieju wielkoszlemowego przeważnie mogą spokojnie rozgrywać mecze w pierwszych rundach. Pod tym względem Radwańska nie będzie miała łatwo. Trafiła jej się ciężka "drabinka".
Agnieszka zapewne nie była zadowolona z wyników losowania. Faworytki w pierwszych rundach przeważnie mogą sobie pozwolić na słabość, choć coraz rzadziej. Zastanawiam się, z czego to wynika. Może to skutek nadmiernych obowiązków dla zawodniczek ze świecznika, która ciągle muszą się gdzieś pokazywać. Jak to jest możliwe, że one mają jeszcze czas na trening i regenerację? Zawodniczki, którymi – mówiąc brzydko – nie interesuje się pies z kulawą nogą, spokojnie się przygotowują a potem w meczu z wyżej notowaną rywalką mają szansę coś ugrać i niespodzianka gotowa.
Losowanie trudne, ale umówmy się – jeśli oczekujemy od Agnieszki sukcesu w wielkim szlemie to albo Wimbledon, albo Australian Open.
Potwierdzają to statystyki. Tam najdalej dochodziła i tam jej wyniki są regularne. Najwięcej ćwierćfinałów w wielkim szlemie to Wimbledon i Australia. W Melbourne był też jeden półfinał z udziałem Agnieszki. Ona lubi Australię, ale kto nie lubi. Teraz wydaje się, że jej forma psychiczna i fizyczna jest optymalna. Ostatnio czytałam wywiad z Agnieszką i ona tam słusznie stwierdziła, że można wygrać w wielkim szlemie nie pokonując po drodze żadnej rywalki z czołowej „10” rankingu. To przykład Marion Bartoli. Dlatego właśnie sukces Agnieszki w turnieju Masters jest tak cenny.
Mamy w Melboune jeszcze dwie inne Polki. Magda Linette zagra z Monicą Puig z Portoryko, która dotarła do finału w Sydney. Ula Radwańska zmierzy się z Chorwatką Aną Konjuh. Tu raczej rywalki są faworytkami.
Podoba mi się gra Portorykanki. Zrobiła ogromny postęp a jej wynik z Sydney stawia Magdę w trudnej sytuacji. Znam jej trenera i wiem, że oni traktują to jak wyzwanie. Patrzą na to w ten sposób, że rywalka jest w formie, ale trzeba spróbować ją pokonać. Po porażce nie będzie wytłumaczeń i na pewno sztab Magdy nie stawia jej na straconej pozycji już przed meczem. Co do Uli, to jej forma jest wielką zagadką. W Hobart pokonała 15-latkę, a później przegrała z Holenderką, którą powinna pokonać.
Tu niestety chyba nie tylko forma Uli jest niewiadomą, co po prostu Ula jest niewiadomą…
Właśnie. I obawiam się o ten mecz. Trzymam kciuki, ale Ula ma trudny czas ostatnio i gdyby miała za sobą kilka wygranych meczów, inaczej patrzyłabym na tę konfrontację, która na nią czeka.