"Gdzie ona była w ubiegłym roku? Jeśli będzie tak grać, to wygra pewnie z sześć Wielkich Szlemów" - rozpływał się w komplementach wobec Igi Świątek słynny tenisista John McEnroe, który komentował finał French Open w telewizji NBC Sports. Znany z poczucia humoru Amerykanin dodał, że sam triumfował... siedem razy.
Kiedy obie zawodniczki wyszły na kort w Paryżu, na zegarach w Nowym Jorku zegary wybijały godzinę 9 rano. Komentatorzy stacji NBC zwrócili uwagę na to, że zarówno pora spotkania, jak i wybudowany za 17 milionów dach nad kortem centralnym sprawiają, że słońce rzuca dosyć ostre światło na jedną połowę kortu.
"Z pewnością zawodniczkom będzie się ciężko grać pod słońce, ale również w cieniu może nie być łatwo dojrzeć szybko lecącą piłkę" - ocenił McEnroe na początku transmisji.
Kiedy Świątek rozpoczęła z wysokiego C i błyskawicznie objęła prowadzenie 3:0, McEnroe komplementował zarówno jej strefę mentalną, jak i zwrócił uwagę na to, że w sumie - zaraz po losowaniu - miała trudniejszą drabinkę niż Kenin.
"W ogóle nie widać po niej nerwów! Gra jak rutyniarka. Jej najcięższy set tutaj to 6:4! Gdzie ona była rok temu? No tak, musiała skończyć liceum" - zastanawiał się głośno i komentował ze śmiechem.
Kolejne udane zagrania Polki sprawiły, że realizatorzy pokazywali boks, w którym siedział sztab Polki: trener Piotr Sierzputowski oraz psycholog Daria Abramowicz. To sprawiło, że McEnroe, dla którego Iga to "Swjantek", próbował zmierzyć się z polskimi nazwiskami, ale... poległ.
Amerykanin w swoim stylu zwracał także uwagę na to, że w sztabie nastolatki jest psycholog, co - szczególnie w tak młodym wieku - jest sprawą niespotykaną.
"Czy jej rodzice są nadziani? Kto może sobie na to pozwolić? Słyszałem, że ona nawet jeździ z nią na wakacje!" - wspomniał.
Kenin walczyła i kiedy zdołała odrobić straty, realizator pokazał skupioną Igę siedzącą na krześle z zamkniętymi oczami. McEnroe najpierw porównał Polkę do innej młodej zawodniczki Kanadyjki Bianki Andreescu, która otwarcie dzieli się pozytywami wynikającymi z medytacji, ale zaraz potem zaczął się zastanawiać, jak Świątek poradzi sobie ze wzrastającą presją.
"Wygląda na to, że Świątek się obudziła i wreszcie wie, gdzie się znajduje - w finale Wielkiego Szlema. A rzeczywistość może być przytłaczająca" - przestrzegał.
Następne dwa gemy Polka wygrała po zaciętej walce i na przewagi pokazując pełen wachlarz możliwości i talentu. McEnroe chwalił ją za świetne poruszanie się po korcie i grę z głębi pola. Podkreślał też, że gra w debla może tylko dać jej przewagę przy akcjach wykańczanych wolejem.