"Przeszłam najbardziej stresujący etap i w pewnym sensie się rozkręciłam" - mówiła Iga Świątek po pokonaniu Rosjanki Darii Kasatkiny w półfinale Rolanda Garrosa. Finałową rywalką Polki będzie w sobotę Amerykanka Cori Gauff.
Polska liderka światowego rankingu pokonała w półfinale rozstawioną z numerem 20. Rosjankę Darię Kasatkinę 6:2, 6:1.
To był 34. z rzędu zwycięski pojedynek 21-letniej Świątek. Oznacza to drugą najdłuższą serię od 2000 roku. Poprzednie stulecie serią 35 zwycięstw zakończyła Amerykanka Venus Williams, a również 34 triumfy w 2013 roku odnotowała jej młodsza siostra - Serena.
Półfinał praktycznie pozbawiony był jakichkolwiek emocji; trwał zaledwie 64 minuty. Kasatkina starała się walczyć, posyłać trudne piłki w okolice linii końcowej, ale wówczas często się myliła.
Jestem zadowolona ze swojego występu, bo gram coraz solidniej, coraz lepiej z meczu na mecz. Czuję się bardziej świeża niż na początku. Przeszłam najbardziej stresujący etap i w pewnym sensie się rozkręciłam - powiedziała Świątek.
Od stanu 2:2 w pierwszym secie Kasatkina zdołała wygrać jeszcze tylko jednego gema. Natomiast w dwóch ostatnich nie zdobyła nawet punktu. Awans do finału Świątek przypieczętowała w najlepszym możliwym stylu - asem serwisowym wykorzystując pierwszą piłkę meczową.
W pierwszych gemach pojawiło się trochę więcej moich niewymuszonych błędów. Musiałam się też dostosować do jej gry, bo grała inaczej niż ostatnie rywalki - przyznała Polka.
Kasatkina stwierdziła natomiast, że nieco dała się ponieść emocjom.
Nie byłam w stanie opanować nerwów tak, jak w poprzednich meczach. Iga niczym mnie nie zaskoczyła. Po prostu z minuty na minutę grała coraz lepiej. Nie umiem tego opisać dokładnie. Przed spotkaniem czułam się dobrze, ale gdy wyszłam na kort pojawiło się coś, czego zazwyczaj nie czuję - zdradziła.