Hubert Hurkacz przegrał z Serbem Novakiem Djokoviciem 6:7 (6-8), 6:7 (6-8), 7:5: 4:6 w 1/8 finału wielkoszlemowego Wimbledonu. Mimo porażki, Polak zaprezentował bardzo dobry tenis, raz za razem nękając rywala piekielnie mocnym serwisem. Wicelider światowego rankingu w ćwierćfinale zmierzy się z Rosjaninem Andriejem Rublowem.
O skali wyzwania, jakie było przed Hubertem Hurkaczem, mówiło kilka faktów i liczb. W pięciu wcześniejszych pojedynkach z 10 lat starszym Novakiem Djokoviciem wygrał tylko dwa sety, w tym jednego cztery lata temu właśnie w Londynie. Serb, który przez 389 tygodni był na czele światowego rankingu, z Polakiem rozgrywał setny mecz na kortach All England Lawn Tennis and Croquet Clubu, a jego dotychczasowy bilans to 89-10. Tenisista z Belgradu wygrał już tę imprezę siedem razy, w tym jej cztery ostatnie edycje. Ma też w dorobku 23 tytuły wielkoszlemowe i jest pod tym względem rekordzistą.
26-letniego wrocławianina nie onieśmieliły te statystyki i zaczął spotkanie z wiarą we własne siły. Obaj pewnie wygrywali własne gemy serwisowe, przy czym podopieczny amerykańskiego trenera Craiga Boyntona częściej "częstował" rywala asami, których w premierowej partii uzbierał dziewięć.
Rozstrzygnięcie nastąpiło w tie-breaku. Punktem zwrotnym mógł się okazać podwójny błąd serwisowy Serba, po którym Polak wyszedł na 4-3, a po chwili było już 6:3. Set był na wyciągnięcie ręki, ale wicelider światowego rankingu zachował zimną krew, prowokował rywala do błędów, a ten je popełniał. Obrońca tytułu wygrał pięć kolejnych akcji, triumfował w tej rozgrywce 8-6 i objął prowadzenie w meczu, ale mocno zaciśnięta pięść świadczyła, że miał świadomość opresji, w jakich się znalazł.
Zepsuta końcówka pierwszej partii nieco zdeprymowała Huberta Hurkacza, ale nie na tyle, by nie utrzymywał swojego podania. To mogło się zmienić w ósmym gemie, kiedy "Nole" przyspieszył tempo, wyszedł na 40:0, ale półfinalista Wimbledonu sprzed dwóch lat wykorzystał wtedy swój największy atut, czyli podanie. Raz mocno dopisało mu szczęście, kiedy po dość przypadkowym zagraniu podcięta piłka odbiła się za siatką i dzięki wstecznej rotacji wracała na drugą stronę, a Serb nie zdołał jej odbić bez dotknięcia siatki, co dało punkt Polakowi.
Głównie dzięki potężnemu - piłka leciała nawet z prędkością ponad 220 km/h - i skutecznemu serwisowi (23 asy w dwóch setach) Hurkacz doprowadził do drugiego w tym pojedynku tie-breaka. Po świetnym returnie wyszedł na 5-4 i miał dwa podania. I znowu w decydującym momencie nie zrobił z nich należytego użytku, do tego w jednej akcji wielką klasą błysnął przeciwnik, który ponownie wygrał partię 8-6.
Tenisiści trzeciego seta już w niedzielę nie dograli, bowiem zbliżała się obowiązująca od godz. 23:00 czasu lokalnego cisza nocna. Nie było szans, by dokończyć spotkanie przez wyznaczoną godziną.
Spotkanie wznowiono dziś o godz. 15:40 czasu polskiego. Od początku "dogrywki" górą byli serwujący - mocniej Hubert Hurkacz, a bardziej precyzyjnie i kąśliwie Novak Djoković. Żadnemu z graczy długo nie udało się nawet doprowadzić do break pointa i podobnie jak w obu niedzielnych partiach zanosiło się na tie-break.
Polak znowu grał bez respektu dla "Nole", w niektórych akcjach solidnie przegonił go po korcie, a mocne uderzenia kończące przeplatał efektownymi skrótami bądź udanymi zagraniami przy siatce. Serb wyglądał jakby wstał lewą nogą, momentami sprawiał wrażenie nieobecnego, a kiedy indziej poirytowanego, miewał kłopoty z utrzymaniem równowagi na dość śliskiej nawierzchni.
W 12. gemie bezbłędny Polak wypracował sobie dwa "breaki" - pierwszego rywal obronił podaniem, ale w kolejnej akcji atak wrocławianina sprawił, że obrońca tytułu uderzył w siatkę. Pierwsze przełamanie w meczu przyniosło Hurkaczowi wygraną w secie numer trzy.
W czwartej odsłonie mistrz wciąż długo nie potrafił dobrać się do skóry pretendenta. Dopiero w siódmym gemie zyskał dwie szanse na przełamanie, ale podopieczny amerykańskiego trenera Craiga Boyntona najpierw popisał się efektownym, choć ryzykownym skrótem, a za chwilę do równowagi doprowadził 30. w tym spotkaniu asem. Zawodnik z Bałkanów jednak wyczuł słabszy moment, skoncentrował się i Polak w 66. swoim gemie serwisowym w turnieju po raz pierwszy został przełamany.
"Nole" wyszedł na 4:3 i mógł odetchnąć z ulgą. Od tego momentu poczuł się pewnie, zaczął grać swobodnie, a Hurkacz wyglądał na nieco zrezygnowanego. W decydującym - jak się okazało - gemie Serb posłał dwa asy, jeden serwis wygrywający i po raz 12. zameldował się w półfinale zmagań na zielonej nawierzchni w Londynie.
Po trwającym trzy godziny i sześć minut meczu zwycięzca komplementował przeciwnika.
To jeden z najlepiej serwujących tenisistów na świecie. Do tego ciężko "przeczytać" jego podanie, zwłaszcza na trawie - powiedział o Hurkaczu i dodał, że nic dziwnego, iż bardzo trudno było o zwycięstwo w tym meczu.