„Kwiaty w Zalipiu kwitną cały rok, czy jest to jesień, czy zima - u nas jest zawsze kolorowo” - mówi Ewelina Sokołowska, dyrektorka Gminnego Ośrodka Kultury w Oleśnie z siedzibą w Zalipiu. Ta małopolska wieś w powiecie dąbrowskim od lat przyciąga turystów barwnymi motywami kwiatowymi na budynkach. Takie malunki znajdziemy także na pisankach, które mieszkańcy Zalipia umieszczają w koszykach wielkanocnych. W Faktach RMF FM towarzyszyliśmy mieszkańcom Zalipia w przygotowaniach do Świąt Wielkanocnych.
Tradycja malowania barwnych motywów kwiatowych w Zalipiu ma ok. 120 lat. Pierwsze wzmianki o malowanych właśnie malaturach pochodzących z naszego terenu są z 1905 roku - mówi Ewelina Sokołowska dyrektorka Gminnego Ośrodka Kultury w Oleśnie z siedzibą w Zalipiu. Motywy kwiatowe maluje się na budynkach mieszkalnych, gospodarczych, studniach, piwnicach.
Na samym początku oczywiście wyglądało to zupełnie inaczej. Używało się głównie trzech kolorów: brązowego, czarnego i białego. Gospodynie uzyskiwały sobie te barwniki same z sadzy, wapna i gliny. Wraz z dostępem do innych barwników, farb te kwiaty zaczęły nabierać kolorów - podkreśla Sokołowska.
Dawniej domy malowało się też wewnątrz, teraz głównie malowane są elewacje. To rękodzieło wytworzone przez nas, nasze rodziny. W moim przypadku przez moją mamę, moje córki, które też idą w tym kierunku - mówi nam Bogusława Miś. To jest nasza tradycja, która wyrosła z naszych pradziadków - podkreśla. I dodaje, że żeby tę tradycję przekazywać dalej, to trzeba to pokochać.
W samym Zalipiu możemy znaleźć około 40 pomalowanych zagród. Pomalowane domy znajdują się też w sąsiednich miejscowościach w okolicy. Na pewno nie jest to skansen. Turyści, którzy przyjeżdżają tutaj do nas, do Zalipia, muszą tych domów odszukać. One są rozrzucone po dość dużej powierzchni. Nie ma zwartej zabudowy, trzeba troszkę się namęczyć, żeby te domy znaleźć. Ale jak najbardziej zachęcamy. Te domy są - zapewnia Sokołowska.
Co roku w pierwszy weekend po Bożym Ciele w Zalipiu odbywa się konkurs Malowana Chata. Właśnie m.in. dzięki niemu ta tradycja malowania domów jest ciągle zachowywana. W konkursie startuje około stu osób. Zaraz na wiosnę wszystkie osoby, które przystępują, bo są to zarówno panie i panowie, odnawiają swoje malatury, swoje obejścia, poprawiają, robią nowe malunki, żeby w czasie właśnie obejścia komisji wszystko było piękne i świeże - opowiada Sokołowska.
Jak dodaje, można mówić wręcz o stylu zalipiańskim. On się charakteryzuje właśnie kolorami, takimi nasyconym barwami, kontrastowym. Z tym, że każda malarka maluje inaczej, ma swój własny charakter malowideł, ma swoje własne ulubione kolory, ma swoją technikę, bo też każdy w jakiś sposób inaczej maluje - mówi.
Motywy zalipiańskie obecne są też na wielu przedmiotach codziennego użytku w domach mieszkańców wsi. Oczywiście w Święta Wielkanocne nie może zabraknąć na stołach pisanek zdobionych w tym stylu.
Mieszkańcy Zalipia przed Wielkanocą spotykają się wspólnie w domach i malują pisanki. Jak podkreślają, każdy ozdabia jajka według własnego uznania, ale warto inspirować się także pomysłami starszych osób.
Jak wspomina Bogumiła Miś, dawniej podczas święcenia tradycją było, że osoby, które miały w koszyczku dużo własnoręcznie wymalowanych pisanek, oddawały po jednym jajku na duży talerz w kościele. Ksiądz, podczas święcenia, zaglądał do koszyczków i rozdawał pisanki tym osobom, które miały mniej pisanek lub nie miały ich w ogóle. Człowiek się cieszył, że mógł przekazać to jajeczko innej osobie, która może miała mniej talentu - żeby każdy miał zalipiańską pisankę - mówi.
Co ciekawe, w koszyczku wielkanocnym mieszkańców Zalipia, znajdują się nie tylko kurze pisanki - ale także gęsie, a nawet... strusie. Święconkę, zgodnie z tradycją, można zjeść dopiero na śniadanie wielkanocne.
Kolorowe motywy znajdą się nie tylko na pisankach, ale także na wielkanocnych obrusach i zastawie, która zostanie na nich jutro położona. Jak podkreśla Magdalena Miś, córka pani Bogumiły, dawniej jej babcia nie pozwalała na korzystanie z takich kubków. Teraz jednak każdy już ma taki wymalowany kubek, w którym lubi pić herbatę.
Z kolei w rodzinie państwa Kroków przed każdą Wielkanocą przygotowuje się nowe pisanki. One w ciągu roku gdzieś lubią znikać - śmieje się pani Joanna Krok-Krzysztofik. Jej mama, pani Maria Krok podkreśla, że wszyscy czekają już na śniadanie wielkanocne. To wyjątkowe śniadanie. Możemy jeść żurek raz w tygodniu, ale ten świąteczny smakuje niesamowicie, jest inny. Jest przesycony miłością, duchowością, jest wspaniały - zapewnia pani Maria.
W domu państwa Kroków wszyscy czekają na kolorową babkę. Pieczemy ją według przepisu babci Władzi. Pieczemy ją tylko na Święta Wielkanocne - podkreśla pani Joanna.
Zasiadamy do stołu, składamy sobie ogólne życzenia, bo już nie ma czasu, bo już wszyscy wygłodniali. Siadamy, zjadamy żurek i potem zaczyna się świętowanie. Świętowanie takie leniwe, przechodzące z wędlin, sałatek do kawy, ciasta. Cieszenie się sobą nawzajem. Co jest najważniejsze w tym świętowaniu - żeby być razem - mówi pani Maria.