Pentagon upublicznił zdjęcia i nagrania z ataku amerykańskich sił na kryjówkę przywódcy ISIS Abu Bakr al-Bagdadiego. Ujawnił także, że podczas nalotu zginęło kilka kobiet, które ochraniały lidera Państwa Islamskiego. Kilka z nich miało na sobie kamizelki z ładunkami wybuchowymi. Sam Bagdadi wczołgał się z dwójką małych dzieci do podziemnego tunelu i tam wysadził w powietrze. Stany Zjednoczone ostrzegają przed atakami bojownik ISIS w zemście za śmierć swojego lidera.
Przywódca ISIS Bakr al-Bagdadi wysadził się w powietrze wraz z dwójką swoich dzieci w niedzielę, kiedy jego kryjówka w północno-wschodnie Syrii została zaatakowana przez siły amerykańskie. Zdawał sobie sprawę ze zbliżającego się ataku, ponieważ wojskowi kilkakrotnie powtórzyli nakaz opuszczenia budynku przez osoby znajdujące się wewnątrz.
Nagranie wykonane z pokładu wojskowego śmigłowca i opublikowane przez Pentagon pokazuje, że kilka osób posłuchało apelu. Generał Frank McKenzie sprecyzował, że była to grupa, w której znalazło się 12 dzieci.
Bagdadi wczołgał się do tunelu i zdetonował kamizelkę z ładunkami wybuchowymi, zabijając siebie i dwójkę dzieci w wieku poniżej 12 lat. McKenzie oświadczył, że nie może zatem potwierdzić słów prezydenta Donalda Trumpa, jakoby Bagdadi płakał w ostatnich chwilach swojego życia.
W kryjówce pozostało grupa 5 osób z najbliższego otoczenia przywódcy ISIS: 4 kobiety i jeden mężczyzna. Wszyscy zginęli. Mieli na sobie pasy szahida.
Gen. McKenzie dodał, że badanie DNA potwierdziło, że mężczyzna, który zginął w tunelu to Abu Bakr Bagdadi. Służby amerykańskie dysponowały próbkami jego DNA oraz odciskami palców od jego pobytu w irackim więzieniu w 2004 roku. Szczątki zostały pochowane w morzu.
Pentagon ostrzega przez atakami odwetowymi ze strony bojowników ISIS, którzy będą chcieli pomścić śmierć swojego przywódcy.
Donald Trump zabicie lub schwytania szefa Państwa Islamskiego zapowiadał od początku swojej kadencji. Za jego głowę Amerykanie wyznaczyli nagrodę w wysokości 25 mln dolarów. W zlokalizowaniu terrorysty kluczową rolę miał odegrać były członek ISIS - twierdzą źródła, na które powoływał się "Washington Post". Stacja telewizyjna NBC podała wcześniej, że Abu Bakr al-Bagdadi został zdradzony przez człowieka ze swojego najbliższego otoczenia. Osoba ta była tak blisko przywódcy ISIS, że była w stanie ukraść i przekazać Amerykanom bieliznę Bagdadiego. Po potwierdzeniu DNA, siły amerykańskie uderzyły na jego kryjówkę. Jej położenie miała wcześniej zdradzić CIA jedna z żon.
Szczegółowa wiedza informatora, w tym dokładny opis miejsca przebywania Abu Bakra al-Bagdadiego, okazały się kluczowe dla operacji z piątku - uważają cytowane w środę przez "Washington Post" źródła.
Informator miał być na miejscu podczas ataku amerykańskich służb specjalnych w Idlibie, w północno-zachodniej Syrii. Potajemnie ewakuowano go z tej prowincji dwa dni później, wraz z rodziną.
Narodowości mężczyzny nie ujawniono. Oczekuje się, że dostanie część lub całość nagrody o wartości 25 mln dolarów, którą Amerykanie wyznaczyli za głowę Bagdadiego.
Jedno z trzech źródeł "WP" przekazało, że jest on sunnitą i Arabem. Wcześniej był członkiem ISIS, ale obrócił się przeciwko tej organizacji, gdyż jej bojownicy zabili jego krewnych.
Agent długo miał być kontaktem dowodzonych przez Kurdów Syryjskich Sił Demokratycznych (SDF). Kurdyjscy przywódcy przekazali jednak kontrolę nad nim służbom amerykańskim. Te - według źródeł - tygodniami sprawdzały, czy można mu zaufać. Jego stosunek do misji opisywano jako entuzjastyczny.
Informator miał pomóc Bagdadiemu przedostać się do Idlibu. Dostarczał też osobistych szczegółów o przywódcy IS, np. że terrorysta zawsze podróżuje z ładunkiem wybuchowym przy pasie. Lider ISIS ufał mu na tyle, że pozwalał mu na eskortowanie członków swojej rodziny.
Zdaniem amerykańskiego wywiadu Bagdadi ukrywał się gdzieś przy granicy iracko-syryjskiej. Zabito go jednak kilkaset kilometrów od tego miejsca, w pobliżu granicy Syrii z Turcją. Islamistyczną organizacją kierował od 2010 roku, kiedy ISIS było jeszcze gałęzią Al-Kaidy w Iraku.
W szczytowym okresie Państwo Islamskie kontrolowało tereny od północy Syrii wzdłuż rzek Tygrys i Eufrat do obrzeży stolicy Iraku, Bagdadu. Jednak porażki ISIS w Mosulu w Iraku i w Ar-Rakce w Syrii w 2017 roku spowodowały sukcesywny upadek i kurczenie się samozwańczego kalifatu o nazwie Państwo Islamskie. Bagdadi został zmuszony do ucieczki. Ukrywał się na obszarach wzdłuż pustynnej granicy Iraku z Syrią.
Dwa dni temu Donald Trump ogłosił, że amerykańscy żołnierze "zlikwidowali" pierwszego zastępcę Abu Bakra al-Bagdadiego. Prezydent nie ujawnił żadnych szczegółów. Zaznaczył jedynie, że właśnie ten człowiek najprawdopodobniej stanąłby na czele ISIS.
Według poniedziałkowych doniesień amerykańskiego "Newsweeka", przywództwo w Państwie Islamskim objął Abdullah Kardasz - były oficer w armii Saddama Husajna, nazywany przez dżihadystów "Profesorem" lub "Niszczycielem". Co więcej, jak podał tygodnik, Kardasz już od pewnego czasu faktycznie kierował ISIS: był odpowiedzialny za planowanie operacji.