Kilka tysięcy osób zebrało się na Rynku Głównym w Krakowie, by uczcić pamięć 30-letniej Izy z Pszczyny. Wieczorem podobny marsz odbył się u zbiegu katowickich ulic Mariackiej i Dworcowej. Młoda kobieta zmarła na sepsę, bo lekarze zwlekali z usunięciem obumarłego w 22. tygodniu płodu. Marsze "Ani jednej więcej" w sobotę przeszły ulicami kilkunastu miast, w tym Warszawy.

Mieszkanki Krakowa, wstrząśnięte historią 30-letniej Izy z Pszczyny, wyszły na ulice, by oddać cześć jej pamięci. 

Tłum wypełnił część Rynku Głównego od strony ul. Szewskiej. Protestujący przynieśli ze sobą transparenty m.in. z napisami: "O Izę za dużo", "Polska to nie jest kraj dla kobiet" czy "Polsko, boję się ciebie".

Zebrani wykrzykiwali hasła: "myślę, czuję, decyduję", "solidarność naszą bronią", "kiedy państwo mnie nie broni, swoje siostry będę chronić", a także hasło przewodnie protestu - "ani jednej więcej".

Na przyniesionych transparentach znaleźć można było też znak czerwonej błyskawicy - symbol ubiegłorocznych protestów.

Minutą ciszy uczczono pamięć zmarłej Izabeli, której portrety przyniosła ze sobą część zebranych. Następnie manifestujący - ul. Grodzką - ruszyli w stronę siedziby krakowskiej kurii przy ul. Franciszkańskiej. Na czele pochodu szły osoby trzymające baner z napisem: legalna aborcja bez kompromisów.

Tłum krzyczał: "episkopat do więzienia", "Kaja Godek do więzienia", "hańba", a także kierował wulgarne okrzyki pod adresem metropolity krakowskiego Marka Jędraszewskiego i PiS.

Następnie zebrani skierowali się w stronę krakowskiej siedziby tej partii, gdzie kontynuowano protest i wznoszono okrzyki. Naprzeciwko budynku przy ul. Retoryka ułożono kartony i transparenty z hasłami protestu, a także pozostawiono zapalone świece i zdjęcia zmarłej Izabeli.

Marsz dla Izy w Katowicach

Wieczorem setki mieszkańców Katowic i okolicznych miast zebrały się u zbiegu ul. Mariackiej, będącej rozrywkowym centrum miasta oraz ul. Dworcowej, przebudowanej w ostatnich miesiącach w zadrzewiony deptak. Puszczano piosenki o wolności, m.in. "Imagine" Johna Lennona.

"Jesteśmy tu trochę jakby na pogrzebie, jesteśmy tu trochę po to, aby pokazać bliskim Izy, że przejęła nas jej śmierć; jesteśmy tu też po to, (...) aby przeciwstawić się nieludzkiemu prawu, które skazuje kobiety na śmierć w imię ratowania życia" - mówiły organizatorki protestu.

"Ani jednej więcej", "Nie dla ideologii w ginekologii" - krzyczano. Wielu zgromadzonych, przede wszystkim młodych ludzi, miało w rękach znicze.

Śmierć 30-latki z Pszczyny


W miniony weekend media obiegła historia 30-letniej Izy, która trafiła do szpitala w Pszczynie w 22. tygodniu ciąży, kiedy odeszły jej wody płodowe. U płodu już wcześniej stwierdzono wady rozwojowe.

Kobieta zmarła w wyniku wstrząsu septycznego.

Rodzina zmarłej stoi na stanowisku, że lekarze zbyt długo zwlekali z zakończeniem ciąży, co przyczyniło się do jej zgonu. Przytaczają treść SMS-a, który Iza wysłała swojej mamie: "Dziecko waży 485 gramów. Na razie dzięki ustawie aborcyjnej muszę leżeć. I nic nie mogą zrobić. Zaczekają, aż umrze lub coś się zacznie, a jeśli nie, to mogę spodziewać się sepsy".

Według pełnomocniczki rodziny, lekarze czekali na obumarcie płodu z powodu zaostrzonych przepisów antyaborcyjnych.

To dlatego warszawski protest rozpoczął się przed gmachem Trybunału Konstytucyjnego. Jego organizatorzy uważają, że to zeszłoroczna decyzja TK, doprowadziła do śmierci 30-letniej Izy. 

Niedzielski zapowiada wytyczne dla lekarzy

Po śmierć ciężarnej 30-latki minister zdrowia zlecił kontrolę NFZ-owi. Na antenie RMF FM Adam Niedzielski zapowiedział także, że zostaną wydane wytyczne dla lekarzy, które jasno określą, w jakich okolicznościach możliwe jest przerwanie ciąży.

"Poprosiłem Konsultanta Krajowego ds. Ginekologii i Położnictwa, o wydanie takich wytycznych, takiego komunikatu, który będzie jednoznacznie mówił o tym, że bezpieczeństwo kobiety, w przypadku takim, jak miał miejsce, jest powodem do tego, żeby przerwać ciążę" - oświadczył.

Dodał, że lekarze muszą mieć "klarowny sygnał, że nie trzeba bać się w sytuacjach oczywistych podejmować takich trudnych decyzji".

Parlament Europejski szykuje rezolucję ws. przepisów antyaborcyjnych w Polsce


W czwartek korespondentka RMF FM w Brukseli informowała, że wstrząśnięty śmiercią 30-latki Parlament Europejski szykuje rezolucję ws. przepisów aborcyjnych, obowiązujących w Polsce. 

"Jest pierwszą osobą, która zmarła w bezpośredniej konsekwencji orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego i jego mrożącego wpływu na lekarzy w Polsce" - czytamy w dokumencie, który ma zostać przyjęty w nadchodzącym tygodniu.

W rezolucji Parlament Europejski nalega, aby wykonanie aborcji nie było w żaden sposób objęte kodeksem karnym, ponieważ "działa to paraliżująco na lekarzy, którzy w konsekwencji powstrzymują się od świadczenia usług SRH z obawy przed sankcjami karnymi".

Eurodeputowani przypominają ponadto, że wiele Polek musiało w ostatnim roku dokonywać aborcji poza granicami Polski.

"W ciągu ostatnich 12 miesięcy organizacje zajmujące się "aborcją bez granic" pomogły 34 tysiącom osób z Polski uzyskać dostęp do aborcji" - czytamy w tekście rezolucji. Jak podkreślono, liczby te stanowią zaledwie ułamek całkowitej liczby Polek potrzebujących wsparcia w dostępie do opieki aborcyjnej.

Wyrok Trybunału Konstytucyjnego

Prawo aborcyjne zostało zmienione po wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 22 października 2020 roku. Wcześniej obowiązująca od 1993 roku Ustawa o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży, zwana tzw. kompromisem aborcyjnym, zezwalała na dokonanie aborcji w trzech przypadkach: w sytuacji, gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety, gdy ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego (gwałt, kazirodztwo) oraz w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu.

Ta ostatnia przesłanka została uznana przez TK za niekonstytucyjną - przepisy nadal dopuszczają możliwość przerywania ciąży w przypadku, gdy stanowi ona zagrożenie dla życia i zdrowia kobiety, a także gdy zachodzi uzasadnione podejrzenie, że ciąża jest skutkiem czynu zabronionego m.in. gwałtu.

Wyrok z 22 października wywołał falę protestów w całym kraju.