Nasi łyżwiarze wylądowali na Okęciu. Na lotnisku gorąco powitały ich tłumy kibiców. W Polsce są już srebrne medalistki: Katarzyna Bachleda-Curuś, Luiza Złotkowska i Katarzyna Woźniak, Natalia Czerwonka i brązowi medaliści: Konrad Niedźwiedzki, Jan Szymański i Zbigniew Bródka. Ten ostatni jest również mistrzem olimpijskim.
Kilkanaście minut przed godziną 12 zaczęły wyć syreny wszystkich zaparkowanych przed terminalem wozów strażackich, a w hali przylotów otworzyły się drzwi: pierwsi wyszli trenerzy, później srebrne medalistki w drużynie, następnie brązowi medaliści i na koniec Zbigniew Bródka.
Przy akompaniamencie, z jednej strony łowickiej kapeli Kalina Domaniewice, a z drugiej motywu znanego w filmu Rocky, wszyscy minęli strażacki szpaler i na scenie mogli uściskać się z najbliższymi.
Podczas biegu w Soczi nie czułem zdenerwowania. Po raz pierwszy nogi mi się zatrzęsły w trakcie dekoracji, gdy usłyszałem Mazurka Dąbrowskiego, ale teraz ledwo stoję - przyznał wzruszony dwukrotny - złoty i brązowy - medalista Bródka.
Zawodnikowi łamał się głos na wspomnienie miesięcy poprzedzających olimpijski start. Ostatnie pół roku nie pamiętam, ile czasu spędziłem z rodziną... - mówił. Dlatego tematem przewodnim pozostaje hala, albo chociaż zadaszenie któregoś z polskich torów.
Tym bardziej, że jest dla kogo - podkreślała Luiza Złotkowska. W łyżwiarstwie szybkim to nie jest jednostka, nie mamy jednej Justyny Kowalczyk, nie mamy jednego Kamila Stocha - tłumaczyła zawodniczka.
Choć żadne deklaracje nie padły, łyżwiarze mają nadzieję, że gdy ważni ludzie skończą już się grzać w ich blasku, nie zapomną o tym, czego sportowcy potrzebują teraz najbardziej.
Kacper Merk
(abs)