Zawodowy strażak dokonał czegoś wręcz niewyobrażalnego. Łącząc treningi z codzienną pracą, radząc sobie bez odpowiedniej areny sportowej w kraju zdobył olimpijskie złoto. Zbigniew Bródka dał też kluczowy argument w pertraktacjach dotyczących łyżwiarskiego toru w Polsce.
Holendrzy mają ich kilkadziesiąt. Dzięki temu tylko do niedzieli zdobyli w Soczi 17(!) medali - wszystkie wywalczyli w łyżwiarskiej Adler Arenie. To pokazuje, jak wielki sukces osiągnął Zbigniew Bródka pokonując utytułowanego blond "Oranje", którego nie zadowoli srebrny medal. Człowiek, który by móc normalnie funkcjonować łączy ciężką pracę strażaka z morderczymi treningami. Wyjeżdża czerwonym wozem do akcji, by za kilka dni wyjechać na kilkunastodniowe zgrupowanie za granicę. Ze swoimi dziećmi, jak sam przyznaje, widzi się częściej przez internetowe kamerki niż w "realu". Jego trener i prezes związku zapowiadają, że długo nie dadzą już rady ciągnąć wózka z takim balastem. Pokolenie zdolnych łyżwiarzy za kilka lat przestanie startować, a szkolenie młodzieży jest w rozkładzie.
Obietnice postawienia krytego toru złożyły już wszystkie najważniejsze osoby w państwie, z prezydentem włącznie. Taki tor służyłby nie tylko panczenistom - hokej, curling, rekreacja, short-track - więc pusty stać nie powinien (dlatego porównania do kolarskiego niewypału w Pruszkowie nie są na miejscu).
Jak dla mnie nie ma żadnych wątpliwości, że choć jeden kryty, nowoczesny tor powinien u nas powstać, choć mam świadomość, że jest do wydatek rzędu kilkudziesięciu milionów złotych. A jaka jest wasza opinia? Niszowy sport, który ma szansę stać się sposobem na życie i sposobem spędzania czasu dla wielu? Czy fanaberia garstki zapaleńców?
Kryty tor dla polskich panczenistów jest już na Facebooku. Jeżeli możecie to wspomóżcie tę lub podobne inicjatywy. Te głosy mogą pomóc w nierównej batalii o rządowe pieniądze.