Fantastyczny występ polskich skoczków narciarskich podczas trzeciego konkursu Turnieju Czterech Skoczni w Innsbrucku. Zwyciężył Kamil Stoch, który poszybował na odległość 130,0 metrów. Drugie miejsce na podium zajął słoweński zawodnik Anže Lanišek, który zanotował wynik 123,5. Trzecie miejsce także należało do Polaków. Zajął je Dawid Kubacki, który skoczył 127,0 m.
W serii próbnej przed zawodami najlepiej spośród biało-czerwonych spisał się Stoch, który uzyskał 126,5 m, co dało mu piąte miejsce. Dziewiąty był Żyła, a dwunasty Kubacki.
Najlepiej w próbnym skoku zaprezentował się natomiast Granerud, który skoczył 128,5 m.
W pierwszej rundzie niedzielnych zmagań w Innsbrucku Aleksander Zniszczoł skoczył 128 m i wygrał pojedynek ze Słoweńcem Zigą Jelarem (125,5 m). Andrzej Stękała poszybował na odległość 126 m i bez problemu poradził sobie z Rosjaninem Jewgienijem Klimowem (112,5 m). Klemens Murańka uzyskał jedynie 112,5 m i musiał uznać wyższość Japończyka Keiichiego Sato (123 m). Piotr Żyła skoczył 126,5 m i pokonał Japończyka Junshiro Kobayashiego (122 m).
Świetny skok oddał Kamil Stoch: poszybował na 127,5 m i bez trudu rozprawił się z Niemcem Constantinem Schmidem (113,5 m). Maciej Kot skoczył 121 m, a więc o pół metra dalej od Niemca Markusa Eisenbichlera, wicelidera klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, ale musiał uznać wyższość rywala. Dawid Kubacki wylądował natomiast na 126. metrze i z łatwością pokonał Austriaka Timona-Pascala Kahofera (106,5 m).
Na półmetku rywalizacji liderem stawki był Stoch, wyprzedzający o 0,7 pkt Słoweńca Anze Laniska (127,5 m).
7,6 pkt tracił do Stocha piąty po pierwszej serii Kubacki. Na 6. pozycji plasował się Żyła, a na siódmej Stękała. Z 18. wynikiem do rundy finałowej awansował Zniszczoł.
Kot sklasyfikowany został na 31. miejscu, a Murańka na 41.
Niemiec Karl Geiger, który po dwóch konkursach TCS zajmował w klasyfikacji generalnej cyklu drugie miejsce, wylądował w pierwszej serii w Innsbrucku na zaledwie 117. metrze. Zdołał awansować do rundy finałowej, ale z dopiero 30. rezultatem.
Słaby skok oddał również brylujący w tym sezonie Norweg Halvor Egner Granerud, lider klasyfikacji generalnej Pucharu Świata i Turnieju Czterech Skoczni po dwóch konkursach: uzyskał zaledwie 116,5 m i do serii finałowej awansował na odległej 29. pozycji.
Zarówno Niemiec, jak i Norweg poprawili się w finale: Geiger skoczył 128,5 m, Granerud lądował metr bliżej.
Drugą serię zdominowali Polacy. Wygrał Kamil Stoch, który poszybował na odległość 130,0 m. Dzięki temu polski skoczek został liderem całej imprezy.
Stoch wielokrotnie powtarzał, że skocznia w Innsbrucku jest jedną z jego ulubionych. Był to więc idealny moment na przejęcie kontroli w TCS. Po drugim miejscu w Oberstdorfie i czwartym w Garmisch-Partenkirchen, w niedzielę znokautował rywali.
Uwielbiam tutaj skakać, uwielbiam Innsbruck i cieszę się, że tutaj dzisiaj mogłem dokonać takich skoków - mówił. Jestem bardzo szczęśliwy. Nie ma potrzeby skupiać się na tym, kto, jak, gdzie, kiedy i ile, bo to w niczym mi nie ułatwi mojego zadania. Ja potrzebuję się skupić na sobie, na swoim zadaniu i na swoim dobrym skoku. Nie mam wpływu na to jak skacze reszta - dodał.
Drugie miejsce na podium zajął słoweński zawodnik Anže Lanišek, który zanotował wynik 123,5. Dawid Kubacki w serii finałowej uzyskał z kolei 127,0 m, co dało mu trzecią lokatę. Czwarty był Piotr Żyła, który zanotował wynik 124,5 m.
Andrzej Stękała skoczył natomiast na odległość 120,0 m i zajął 18 miejsce. Na 19 lokacie znalazł się z kolei Aleksander Zniszczoł, który uzyskał w próbie finałowej 126,5 m.
"Konkurs po konkursie Polacy odpalają noworoczne petardy i nie schodzą z podium Pucharu Świata. Z przyjemnością patrzy się na ich skoki. Są nie tylko efektowni, ale też i skuteczni. Kamil Stoch śrubuje swoje imponujące statystyki indywidualne, a dzisiaj został liderem Turnieju Czterech Skoczni. Wygląda na to, że Rakieta z Zębu weszła w tryb autopilota z kursem na końcowy sukces. Drugie miejsce po trzech z czterech konkursów zajmuje w tej imprezie Dawid Kubacki. Niesamowita sprawa! Wydaje się, że po raz kolejny złoty orzeł dla triumfatora Vierschanzentournee wyląduje w Polsce. Oczywiście w ostatnich zawodach dużo może się zdarzyć, ale jestem dobrej myśli" - napisał na Facebooku Adam Małysz, który sam triumfował w TCS w 2001 roku.
Norweskie media po trzecim konkursie Turnieju Czterech Skoczni opisują głównie słabszy występ ich faworyta Halvora Egnera Graneruda, ale przyznają, że Kamil Stoch, który wygrał w niedzielę i objął prowadzanie w punktacji generalnej, zrobił to dzięki dwóm imponującym skokom.
"Wygląda na to, że Innsbruck rozwiał nasze marzenia o triumfie w TCS" - skomentowali eksperci kanału telewizji NRK.
Skupili się na "kolejnym braku szczęścia do warunków atmosferycznych" Graneruda, który w efekcie zajął dopiero 15. miejsce i stracił pozycję lidera.
"Stoch miał więcej szczęścia, zdecydowanie wygrał ten konkurs i teraz prowadzi w punktacji TCS z przewagą 15,2 pkt. do drugiego Polaka Dawida Kubackiego. Granerud tracąc 20,6 punktu teoretycznie ma jeszcze szanse, ponieważ to sport, ale są to już raczej życzenia" - dodali.
Ostatni konkurs TSC odbędzie się tradycyjnie 6 stycznia w austriackim Bischofshofen.
Ostatni konkurs 69. Turnieju Czterech Skoczni w Bischofshofen będzie rozgrywką o końcowy sukces, w której w głównych rolach wystąpią Polacy - powiedział Polskiej Agencji Prasowej po niedzielnych zawodach na Bergisel w Innsbrucku mistrz olimpijski na dużej skoczni z Sapporo 1972 Wojciech Fortuna.
Kamil Stoch powinien wygrać ten turniej, bo jemu jak nikomu się to należy. To jest duża skocznia. Można na niej dużo stracić i dużo zyskać i tego ostatniego życzę moim rodakom. Jestem dobrej myśli i trzymam kciuki, aby Kamil triumfował po raz trzeci. Dawid wyluzował się jak urodziła się córka Zuzia i zaczyna wysoko latać - dodał.
W Turnieju Czterech Skoczni obowiązuje tradycyjnie system KO: na podstawie wyników kwalifikacji tworzonych jest 25 par, w których skoczkowie rywalizują w pierwszej serii według klucza: pierwszy w kwalifikacjach z 50., drugi z 49. itd. Na awans do rundy finałowej mogą liczyć zwycięzcy par i pięciu tzw. lucky loosers, czyli szczęśliwych przegranych: to zawodnicy z najwyższymi notami spośród pokonanych w parach.
1. Kamil Stoch (Polska) 261,6 pkt (127,5 m/130,0 m)
2. Anze Lanisek (Słowenia) 249,6 (127,5/123,5)
3. Dawid Kubacki (Polska) 248,3 (126,0/127,0)
4. Piotr Żyła (Polska) 246,2 (126,5/124,5)
5. Yukiya Sato (Japonia) 245,6 (126,5/130,0)
6. Markus Eisenbichler (Niemcy) 245,0 (120,5/128,5)
7. Ryoyu Kobayashi (Japonia) 244,3 (132,0/123,0)
8. Stefan Kraft (Austria) 243,5 (121,0/127,0)
9. Michael Hayboeck (Austria) 242,5 (127,5/123,0)
10. Gregor Deschwanden (Szwajcaria) 240,6 (124,5/126,5)
...
18. Andrzej Stękała (Polska) 233,3 (126,5/120,0)
19. Aleksander Zniszczoł (Polska) 232,9 (128,0/126,5)
31. Maciej Kot (Polska) 115,0 (121,0)
41. Klemens Murańka (Polska) 99,6 (112,5)
1. Kamil Stoch (Polska) 809,9 pkt
2. Dawid Kubacki (Polska) 794,7
3. Halvor Egner Granerud (Norwegia) 789,3
4. Karl Geiger (Niemcy) 785,2
5. Markus Eisenbichler (Niemcy) 776,5
6. Anze Lanisek (Słowenia) 770,4
7. Ryoyu Kobayashi (Japonia) 766,7
8. Piotr Żyła (Polska) 763,3
9. Philipp Aschenwald (Austria) 761,7
10. Andrzej Stękała (Polska) 760,3
...
28. Klemens Murańka (Polska) 569,9
34. Aleksander Zniszczoł (Polska) 452,6
40. Maciej Kot (Polska) 335,2
1. Halvor Egner Granerud (Norwegia) 746 pkt
2. Markus Eisenbichler (Niemcy) 584
3. Kamil Stoch (Polska) 408
4. Dawid Kubacki (Polska) 381
5. Piotr Żyła (Polska) 358
6. Anze Lanisek (Słowenia) 350
7. Karl Geiger (Niemcy) 301
8. Robert Johansson (Norwegia) 279
9. Yukiya Sato (Japonia) 252
10. Daniel Huber (Austria) 234
...
14. Andrzej Stękała (Polska) 163
29. Aleksander Zniszczoł (Polska) 70
33. Klemens Murańka (Polska) 57
35. Paweł Wąsek (Polska) 55
50. Maciej Kot (Polska) 17
53. Jakub Wolny (Polska) 16
64. Stefan Hula (Polska) 2
67. Tomasz Pilch (Polska) 1
1. Polska 1828 pkt
2. Norwegia 1796
3. Niemcy 1746
4. Austria 1143
5. Słowenia 989
6. Japonia 864