Wielkie emocje czekają polskich kibiców środowego popołudnia: Kamil Stoch i Dawid Kubacki stoczą pojedynek o zwycięstwo w Turnieju Czterech Skoczni. Szyki spróbuje pomieszać im Norweg Halvor Egner Granerud, choć trudno sobie wyobrazić, by zdołał odrobić straty. "Będziemy po prostu cieszyć się z tego, co będzie. (…) Wierzę, że obaj będziemy oddawali jutro dobre skoki. Jak się to skończy – zobaczymy" – stwierdził po kwalifikacjach Dawid Kubacki.
Do ostatniego konkursu Turnieju Czterech Skoczni - w austriackim Bischofshofen - Polacy awansowali w komplecie. Poza Kamilem Stochem i Dawidem Kubackim na skoczni zobaczymy więc Piotra Żyłę, Aleksandra Zniszczoła, Andrzeja Stękałę, Klemensa Murańkę i Macieja Kota.
Oczy kibiców i sportowego świata zwrócone są jednak na Stocha i Kubackiego, którzy stoczą bratobójczy pojedynek o triumf w całym Turnieju.
Po trzech konkursach TCS liderem klasyfikacji generalnej jest Stoch, a tuż za nim plasuje się - ze stratą 15,2 pkt - Kubacki.
W dzisiejszych kwalifikacjach Kamil Stoch potwierdził świetną dyspozycję: wygrał, skacząc 138 m.
Nie przeszkodził mu w tym długi i powolny najazd na skoczni w Bischofshofen, którego 33-latek od dawna nie lubi.
"Ten (rozbieg) tutaj jest akurat wybitnie długi i płaski, zupełnie inaczej się rusza z tej belki. A przed samym progiem, jest tam z 15-20 metrów, jest taka maleńka zmiana kąta nachylenia i to, wydaje mi się, sprawia największą trudność. Takie niby nic, a jednak lekutko dyga w tej pozycji" - relacjonował Stoch w rozmowie z Eurosportem.
Odnosząc się do samego skoku z kwalifikacji stwierdził, że nie obyło się bez trudności: "Może nie jakichś bardzo wielkich, ale jednak ten rozbieg znowu jest inny, znowu trzeba było się trochę przestawić, trochę 'poszukać'".
Równocześnie Stoch ocenił, że "zrobił dobrą robotę".
Jego skok nie był wprawdzie najdłuższym w kwalifikacjach, ale Polak dostał od sędziów bardzo wysokie oceny za styl: w sumie aż 57,5 pkt, co jest notą bliską ideału. Jeden z sędziów pokazał zresztą maksymalne 20 pkt.
"Dla mnie osobiście najważniejsze jest teraz to, że te skoki są super. W powietrzu już czuję satysfakcję, że to wszystko działa tak, jak należy, i mogę po prostu lecieć" - podsumował Kamil Stoch, który jutro powalczy o trzecie w karierze zwycięstwo w Turnieju Czterech Skoczni.
Trzy i pół metra bliżej od Stocha wylądował w kwalifikacjach Dawid Kubacki: uzyskał 134,5 m i szósty rezultat.
"Czegoś mi dzisiaj brakowało w tych skokach, żeby one były rzeczywiście takie fajne, płynne. Było okej, ale wiem, że stać mnie na więcej, na pewno" - skomentował po kwalifikacjach w rozmowie z Eurosportem.
Pytany o nastrój przed ostatnimi zawodami Turnieju Czterech Skoczni - w którym przed rokiem triumfował - Kubacki stwierdził, że podchodzi do sprawy "na spokojnie": "W zeszłym roku ta taktyka się sprawdzała i w tym roku nie zamierzam jej zmieniać".
"Walczymy jak w każdych innych zawodach i będziemy po prostu cieszyć się z tego, co będzie. Myślę, że obu nas stać na bardzo dobre skoki, wierzę w to, że jutro te dobre skoki będziemy obaj oddawali. Jak się to skończy - zobaczymy" - podsumował Dawid Kubacki.
Szyki spróbuje pomieszać jutro Polakom brylujący w tym sezonie Norweg Halvor Egner Granerud.
Po dwóch konkursach Turnieju Czterech Skoczni - w Oberstdorfie i Garmisch-Partenkirchen - Granerud był liderem cyklu, jego sytuację mocno skomplikował jednak fatalny skok w pierwszej serii ostatnich zawodów: w Innsbrucku. Ostatecznie Norweg zakończył konkurs na 15. pozycji, a w klasyfikacji całego cyklu spadł na trzecie miejsce.
W tej chwili Granerud traci do Kamila Stocha aż 20,6 pkt. Trudno sobie wyobrazić, by udało mu się odrobić tę stratę - ale równocześnie nie można tego wykluczyć.
W dzisiejszych kwalifikacjach Norweg wylądował o dwa i pół metra dalej od Stocha: skoczył 140,5 m, ale od sędziów dostał dużo niższe noty za styl - i ostatecznie sklasyfikowany został na trzeciej pozycji.