"Było dzisiaj trochę stresu, ale starałem się podejść do tego zadaniowo: to, co mam do zrobienia, nic więcej, nic mniej" - tak Dawid Kubacki podsumował w rozmowie z Eurosportem dzień swojego wielkiego triumfu: zwycięstwa w konkursie Pucharu Świata w Bischofshofen i w całym 68. Turnieju Czterech Skoczni.
Niespełna 30-letni skoczek wspominał moment, kiedy w Bischofshofen, gdzie rozegrany został ostatni konkurs prestiżowego cyklu, dwukrotnie rozległ się "Mazurek Dąbrowskiego".
"Kibice, którzy zgromadzili się tutaj, na skoczni, odśpiewali hymn. Piękna chwila dla mnie, myślę, że dla całego sztabu i teamu" - mówił i podkreślił, że członkom ekipy "również należą się wielkie podziękowania za pracę, którą włożyli we mnie, i wiarę we mnie".
Pytany na antenie Eurosportu, czy jako perfekcjonista jest w stu procentach zadowolony ze swoich występów w konkursach TCS, odparł: "Jasne, że bym się do czegoś przyczepił. W każdym konkursie były elementy, które można było zrobić lepiej".
"Dzisiaj chociażby lądowania i hamowanie, też nie wyszło za bardzo" - żartował, odnosząc się do pierwszych chwil po lądowaniu w drugiej serii zawodów w Bischofshofen, kiedy - ciesząc się już ze zwycięstwa - w pewnym momencie się przewrócił.
W rozmowie z Eurosportem Kubacki przyznał również, że "dzisiaj było trochę stresu".
"Ale starałem się podejść do tego zadaniowo: to, co mam do zrobienia, nic więcej, nic mniej. Tego się trzymałem. Wiedziałem, że mam jakąś przewagę - to mogło mnie tylko uspokajać, bo działało na moją korzyść" - stwierdził.
"Myślę, że ogólne rzecz biorąc, był to dla mnie bardzo dobry turniej. Na pewno nie najłatwiejszy - ale było super" - podsumował świeżo upieczony triumfator 68. Turnieju Czterech Skoczni.