„Włosi wygrali zasłużenie, zagrali na takim poziomie, że trudno nam się było przeciwstawić” – ocenił środkowy bloku siatkarskiej reprezentacji Polski Mateusz Bieniek finałową porażkę 1:3 w zakończonych w niedzielę w Katowicach mistrzostwach świata.
W każdym elemencie byli od nas lepsi. To, jak przyjmowali nasze zagrywki, jak zaczęli sami "kopać" zagrywką, jak grali w obronie, a przede wszystkim - jak mądrze atakowali. Potrafili nabić piłkę na blok po trzy, cztery razy, ona do nich wracała. To było naprawdę denerwujące, a oni powtarzali - stwierdził.
Podkreślił, że finał był dla Polaków bardzo trudny.
Staraliśmy się cały czas być w grze. Teraz jesteśmy zawiedzeni, ale kiedy się obudzimy, podniesiemy głowy i będziemy z siebie dumni. Bo w przekroju całego turnieju pokazaliśmy naprawdę świetną siatkówkę. Co prawda złota nie ma, ale srebro też dziś dużo waży - zaznaczył zawodnik.
Nie ukrywał, że zdarzyło mu się wyskoczyć do piłki w nieodpowiednim tempie.
Włosi wiedzieli, gdzie i jak będziemy atakować i świetnie bronili. Troszkę szkoda, bo graliśmy o złoto, ale srebrny medal wiele drużyn chciałoby mieć. Dziś byliśmy jednak słabsi od Włochów, wiec brawa dla nich. Mamy pewne rzeczy do poprawy, ale nie zwieszamy głów. Za nami jest dobry sezon reprezentacyjny - podsumował Bieniek.