Fantastyczny mecz polskich siatkarek! Biało-Czerwone pokonały Amerykanki 3:1 (27:25, 16:25, 25:23, 25:16) w swoim przedostatnim meczu turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk olimpijskich w Paryżu. W niedzielę podopieczne Stefano Lavariniego zmierzą się z Włoszkami.
Polki doskonale rozpoczęły spotkanie. Biało-Czerwone m.in. dzięki dobrej postawie w ataku objęły prowadzenie 5:1. Po doskonałym bloku w wykonaniu duetu Korneluk - Łukasik Polki powiększyły prowadzenie do pięciu punktów (12:7). W tym momencie trener USA wziął czas.
Przerwa nie wpłynęła jednak demobilizująco na Biało-Czerwone. Polki nadal dobrze broniły i atakowały, dzięki czemu utrzymywały cztero-, pięciopunktowe prowadzenie.
Tak było do stanu 15:10. Wtedy Amerykanki zdobyły cztery punkty z rzędu (w tym m.in. as serwisowy w wykonaniu Rettke) i zmniejszyły straty (14:15).
Dzięki udanemu atakowi Korneluk, Polki znów zwiększyły prowadzenie do 3 "oczek" (17:14). Później jednak 3 punkty z rzędu zdobyły Amerykanki, doprowadzając do remisu (18:18). Skuteczny atak po skosie Larson pozwolił siatkarkom z USA objąć pierwsze prowadzenie w tym meczu (20:19).
Polki nie zamierzyły jednak odpuszczać. Najpierw Korneluk zaatakowała ze środka, a chwilę później Stysiak trafiła w samą linię i Biało-Czerwone znów objęły prowadzenie (21:20).
Końcówka seta była bardzo emocjonująca. Przy stanie 23:23 punkt po kontrze zdobyła Thompson i to Amerykanki miały pierwszą w tym secie piłkę meczową. Ta została została przez Polki obroniona, a następnie to Biało-Czerwone miały piłkę setową (25:24). Oba punkty zdobyła Gałkowska. Polki miały szansę na zakończenie tej partii, jednak Amerykanki zablokowały Gałkowską.
Co się odwlecze, to nie uciecze. Tak było i tym razem. Kolejną piłkę setową wykorzystała Różański i Biało-Czerwone wygrały pierwszego seta 27:25.
Drugiego seta lepiej rozpoczęły Amerykanki, które objęły prowadzenie 2:0. Polki jednak natychmiast doprowadziły do remisu (2:2). Przy stanie 8:8 skutecznym blokiem popisała się Korneluk i podopieczne Stefano Lavariniego pierwszy raz w tym secie objęły prowadzenie (9:8).
Przy stanie 11:11 błędy w ataku popełniły Różański i Stysiak, dzięki czemu Amerykanki objęły dwupunktowe prowadzenie.
Biało-Czerwone miały coraz więcej problemów z przyjęciem, co nakręcało siatkarki USA. Po ataku Robinson Amerykanki prowadziły już 19:13. Ostatecznie Polki przegrały tego seta 16:25.
Również trzeci set nie rozpoczął się najlepiej dla podopiecznych Stefano Lavariniego, które - podobnie jak w pierwszej partii - przegrywały 0:2. Polki szybko doprowadziły jednak do wyrównania 3:3.
Niestety, przy stanie 6:6 Biało-Czerwone straciły 4 punkty z rzędu (6:10). Nasze siatkarki miały problem m.in. z przebiciem się przez amerykański blok.
Chwilę później starcie na siatce przegrała Wenerska i przewaga Amerykanek wzrosła do pięciu "oczek" (12:7). Po błędzie Thompson na zagrywce i asie serwisowym Stysiak Biało-Czerwone zmniejszyły stratę do 3 punktów (12:15).
Po autowym ataku Cook różnica między zespołami wynosiła już tylko 2 punkty (16:14 dla USA). Wtedy szkoleniowiec Amerykanek poprosił o czas.
Gra toczyła się punkt za punkt do stanu 20:18 dla USA. Wtedy najpierw Thompson zaatakowała w aut, a chwilę później Stysiak zablokowała Larson i Polki wyrównały stan seta.
W decydującym momencie Jurczyk zaserwowała asa i Biało-Czerwone miały piłkę setową (24:23). Polki podbiły atak Amerykanek, a Gałkowska kiwką zakończyła tego seta!
Czwarty set rozpoczął się doskonale dla Polek, które prowadziły 3:0. Chwilę później po kiwce Łukasik i ataku Stysiak przewaga naszych siatkarek wzrosła do 5 punktów (6:1). Amerykanki starały się gonić wynik, ale po ataku Stysiak różnica między zespołami wynosiła już 6 "oczek" (15:9).
Biało-Czerwone kontrolowały sytuację w tym secie. Przy stanie 20:14 Stysiak najpierw obiła blok Amerykanek, a potem Plummer zaatakowała w aut i Polki miały 8 punktów przewagi (22:14).
Tej przewagi Biało-Czerwone już nie roztrwoniły. W ostatniej akcji Amerykanki nie poradziły sobie z potężnym atakiem Stysiak, w efekcie czego Polki wygrały tego seta 25:16.