Siatkarze Jastrzębskiego Węgla awansowali do finału Ligi Mistrzów. W rewanżowym spotkaniu półfinałowym przegrali u siebie z tureckim Halkbankiem Ankara 2:3 (25:17, 18:25, 22:25, 25:16, 12:15), ale pierwsze spotkanie na wyjeździe wygrali 3:1. W drugiej parze półfinałowej rywalizują Grupa Azoty Kędzierzyn-Koźle i włoski zespół Sir Safety Perugia.
Jastrzębski Węgiel: Benjamin Toniutti, Stephen Boyer, Jurij Gladyr, Trevor Clevenot, Tomasz Fornal, Moustapha M’Baye - Jakub Popiwczak (libero) oraz Jan Hadrava, Eemi Tervaportti, Jakub Macyra, Rafał Szymura, Maksymilian Granieczny, Kamil Dębski, Dawid Dryja.
Halkbank: Micah Ma’a, Mert Matic, Thomas Jaeschke, Nimir Abdel-Aziz, Dogukan Ulu, Nicolas Bruno - Deniz Ivgen (libero) oraz Volkan Done, Yit Gulmezoglu, Mustafa Koc, Aslan Eksi, Yunus Emre Tayaz.
W pierwszym secie początkowo prowadzili Turcy, potem - po dwóch asach Jurija Gladyra - było 8:7. Od tego momentu już karty na parkiecie rozdawali wicemistrzowie Polski. Rywale mieli kłopoty z przyjęciem zagrywki, przebiciem się przez blok i w efekcie zdobyli tylko 17 punktów.
Drugą część znów lepiej zaczął zespół z Ankary. Tym razem uzyskanej przewagi goście nie wypuścili rąk. Poprawili zagrywkę, a że przeciwnicy popełnili sporo błędów, wynik coraz bardziej się "rozjeżdżał" na korzyść przyjezdnych. Kiedy po zagrywce Thomasa Jaeschke Halbank prowadził 17:10, w hali zrobiło się nieco ciszej, a kiedy ten sam zawodnik asem zakończył seta, kibice jakby nie dowierzali w to, co zobaczyli. Liczyli zapewne, że drużyna trenera Marcelo Mendeza wygra dwa sety i tym samym rozstrzygnie kwestię awansu.
Po zmianie stron argentyński szkoleniowiec szybko musiał poprosić o przerwę, bowiem jego drużyna przegrywała 1:5. Po chwili Turcy zdobyli kolejne dwa punkty. Gospodarze pozbierali się po tym ciosie i odrobili straty. Emocje były tak duże, że kiedy Tomasz Fornal wygrał walkę o piłkę nad siatką i wyrównał na 18:18, sędzia musiał rozdzielić zacietrzewionych graczy obu zespołów. W zaciętej końcówce dokładniejsi okazali się goście.
Przy prowadzeniu jastrzębian 6:2 w czwartej odsłonie Moustapha M’Baye zachęcał widownię do jeszcze głośniejszego wsparcia. Wydawało się, że kibice nic więcej nie mogą dodać. Tymczasem kiedy wicemistrzowie Polski powiększali przewagę - 14:6 po zagrywce Trevora Clevenot, 19:9 po ataku Fornala - tumult zrobił się jeszcze większy.
Apogeum radości nastąpiło, kiedy w ataku pomylił się Jaeschke, co dało jastrzębianom wygraną drugiego seta części i pierwszy w historii awans do finału LM. Tie-break nie miał już znaczenia. W tej sytuacji obaj trenerzy dali pograć rezerwowym. Mimo to w zespole z Ankary było nerwowo, co zaowocowało czerwoną kartką i stratą punktu. Goście wygrali seta i mecz, ale nie mieli powodów do radości.
Jastrzębianie wygrali swoją grupę z kompletem sześciu zwycięstw i dwoma straconymi setami. W ćwierćfinale dwa razy po 3:0 pokonali niemiecki VfB Friedrichshafen.
Drużyna ze Śląska awansowała do czołowej czwórki w Europie czwarty raz, ale w finale wystąpi po raz pierwszy. Do tej pory jej największym osiągnięciem w LM jest brąz wywalczony w 2014 podczas turnieju Final Four w Ankarze.