Informacja o tym, że dyrektor Krakowskiego Oddziału Instytutu Pamięci Narodowej i zarazem radny klubu Platformy Obywatelskiej w sejmiku województwa małopolskiego (nie będący jednak członkiem tej partii) doktor Marek Lasota będzie kandydował na prezydenta Krakowa z rekomendacji Prawa i Sprawiedliwości wywołała zrozumiały szok w lokalnych strukturach PO, a zwłaszcza w ich kierownictwie.
Zaskoczenie jest tym większe, że tego samego dnia, w którym Lasota ogłosił swoją decyzję, szef małopolskiej PO Grzegorz Lipiec mówił w porannym programie Radia Kraków-Małopolska:
- Rozmawiałem wczoraj z Markiem, jest on na urlopie i sam jest tym zaskoczony. On nie podjął decyzji, nie zawarł umowy. Jest duży szum medialny. Ja ze swojej strony muszę powiedzieć, że to zabawna historia. (...) To, że ktoś kogoś wyciąga, nie świadczy o naszej słabości, ale to tej osobie wyciąganej. Marek Lasota nie podjął decyzji, czekam na to. Mam wrażenie, że to jest wielka burza w szklance wody. (...) Kilka osób z PiS mówi tylko o tym, że on jest świetny i ja się zgadzam, ale nie widzę, że ma kandydować na prezydenta. To historyk, naukowiec, pisał książki.
W podobnym duchu wypowiadał się 24 godziny wcześniej w tej samej rozgłośni krakowski poseł Platformy Ireneusz Raś:
- Nie sądzę, żeby Marek Lasota podjął taką decyzję. Jest na urlopie i nie denerwujemy się tymi plotkami, które w związku z kłopotami z kandydatem rozsiewa PiS. Rozmawiałem z nim kilka tygodni temu i zdziwiłem się, że nie chce kandydować do sejmiku Małopolski z Olkusza. To było przedmiotem rozmowy. W polityce różne projekty już widziałem. Nie ma co ukrywać, PiS ma kłopot z dobrym kandydatem. Dlatego są plotki i dziwne projekty. Wolałbym w takim przypadku komentować tę sprawę po fakcie. Skoro jest już po fakcie, pierwszy wypowiedział się w "Dzienniku Polskim" Lipiec:
-To ogromne zaskoczenie. Marek Lasota nie przejawiał aspiracji, by zostać prezydentem. Mógł zgłosić się do naszych prawyborów. Gdyby to zrobił, może zostałby naszym kandydatem. Tymczasem mamy nietypową sytuację. Kandydatem PiS jest Marek Lasota, radny PO. Były szef PO w Krakowie Łukasz Gibała kandyduje jako niezależny. Kolejnym kandydatem jest były radny PO Sławomir Ptaszkiewicz.
Mocno zdziwiony jest także marszałek województwa małopolskiego z Platformy Marek Sowa:
- Do tej pory miałem zupełnie inny obraz Marka Lasoty - powiedział gazecie zapewniając, że Lasota był brany pod uwagę jako kandydat na krakowskiej liście, gdzie miałby większe szanse utrzymać mandat niż w Olkuszu (w obecnej kadencji został radnym tylko dlatego, że Lidia Gądek weszła do Sejmu).
A w rozmowie z "Polska-Gazetą Krakowską" Lipiec dodał:
- Wspólnie zastanawialiśmy się nad naszym kandydatem i pan Lasota nawet nie zająknął się, że chce startować. Mówił o odejściu z polityki, poświęceniu się pracy naukowej. To dziwna i przykra sytuacja. Kandydat Jarosława Kaczyńskiego nie odbierze nam głosów.
Inną opinie wyraził na łamach "P-GK" były polityk PO Jarosław Gowin, którego Polska Razem jest dzisiaj w koalicji PiS:
- Gwarantujemy pełne poparcie dla pana Lasoty. To doświadczony zarządca, samorządowiec, uznany naukowiec. To człowiek kompromisu, który zyska poparcie wielu wyborców z różnych środowisk. Wejdzie do II tury wyborów.
Także zdaniem politologa z Uniwersytetu Jagiellońskiego profesora Marka Bankowicza Lasota wejdzie do drugiej tury.
- W pierwszej poprze go prawicowy elektorat i niezadowoleni z rządów obecnego prezydenta. Zbyt dużo wyborców od PO nie odciągnie, bo może to zostać uznane za zdradę polityczną - powiedział "Polsce-Gazecie Krakowskiej".
W wygraną Lasoty jednak nie wierzy, ponieważ w jego opinii w drugiej turze Platforma poprze Majchrowskiego.
Trzeba przyznać, że krakowska i małopolska PO ma prawo do niepokoju, zwłaszcza że wystawiona przez nią do walki o prezydenturę Marta Patena wydaje się nie mieć najmniejszych szans, a pierwsze sondaże dają jej poparcie zaledwie około 2 procent wyborców. Wejście do gry Lasoty musi być więc ogromnym ciosem dla lokalnych władz tej partii, które zapewne usłyszą także niejedno cierpkie słowo od swojej centrali.
W dodatku - jak słusznie podkreślił Lipiec - większość kandydatów do fotela prezydenta podwawelskiego grodu to uciekinierzy z Platformy Obywatelskiej, co nie wystawia tej partii zbyt dobrego świadectwa, zwłaszcza w jednym z jej mateczników, za jaki zawsze uchodził inteligencki Kraków.
Jeżeli Marek Lasota, który już zaznaczył, że pozostaje osoba bezpartyjną, wystąpi z logicznym programem i zapowie otwarcie na wiele apolitycznych środowisk, powinien przejść do drugiej tury listopadowych wyborów, w której stoczy równorzędny bój z prof. Jackiem Majchrowskim. O jego wyniku zdecydują m.in. wyborcy PO, którzy wcale nie muszą posłuchać zaleceń swoich skompromitowanych władz, ponoć dogadanych już po cichu z obecnym ojcem miasta co do dalszej współpracy programowej, a zwłaszcza personalnej.