Kibice zimowych igrzysk olimpijskich w Pjongczangu na niesamowite wrażenia mogą liczyć nie tylko na trybunach olimpijskich aren. Interesująca jest też koreańska kuchnia i to od samego rana. Śniadanie wygląda w zasadzie jak... obiad. Członkowie polskiej reprezentacji zgodnie przyznają, że wyżywienie w wiosce olimpijskiej jest bardzo dobre. W oficjalnej jadłodajni serwowane są dania z całego świata, ale pokazuje to, że do jedzenia Koreańczycy bardzo się przykładają. Mieszkając w hotelu kulinarnego szoku można doznać od rana. O to wybór z piątkowego poranka: dwie zupy, smażone krewetki w tempurze, mandu (rodzaj pierożków), gotowany ryż z warzywami, a nawet grillowany szponder wołowy. W końcu śniadanie to najważniejszy posiłek dnia.

Kibice zimowych igrzysk olimpijskich w Pjongczangu na niesamowite wrażenia mogą liczyć nie tylko na trybunach olimpijskich aren. Interesująca jest też koreańska kuchnia i to od samego rana. Śniadanie wygląda w zasadzie jak... obiad. Członkowie polskiej reprezentacji zgodnie przyznają, że wyżywienie w wiosce olimpijskiej jest bardzo dobre. W oficjalnej jadłodajni serwowane są dania z całego świata, ale pokazuje to, że do jedzenia Koreańczycy bardzo się przykładają. Mieszkając w hotelu kulinarnego szoku można doznać od rana. O to wybór z piątkowego poranka: dwie zupy, smażone krewetki w tempurze, mandu (rodzaj pierożków), gotowany ryż z warzywami, a nawet grillowany szponder wołowy. W końcu śniadanie to najważniejszy posiłek dnia.
Śniadanie wygląda w zasadzie jak... obiad /RMF FM

Jak wyjaśnił jeden z wolontariuszy pomagających przy igrzyskach, takie podejście do śniadań ma też wymiar praktyczny. W domach zjada się na nie często to, co zostało po wcześniejszym obiedzie czy kolacji.

Grillowanie w Korei zasługuje na osobną wzmiankę. To jeden z fundamentów tamtejszej kuchni, a powszechnie znany skrót BBQ na knajpianych szyldach jest często spotykany. W stolikach dla gości wbudowane są grille, a nad nimi zamontowane wyciągi. Kelner w surowej postaci przynosi to, co zostało zamówione, a grilluje się samemu. Do tego można liczyć na zestaw sosów i dodatków. Koreańska nazwa tego sposobu przyrządzania to gogigui.

Koreańczycy na ruszt wrzucają co popadnie. Nie tylko tradycyjne, z europejskiego punktu widzenia, kawałki mięsa czy warzywa, ale również np. wieprzowe jelita.

Tutejsza kuchnia jest bardzo wyrazista, raczej pikantna. Fani owoców morza mogą liczyć na pełen wybór. Wielkim przysmakiem jest ośmiornica i to... żywa. Przed podaniem jest krojona, ale wciąż wije się na talerzu. Przed skosztowaniem kawałek należy zanurzyć w specjalnym sosie, który zapobiegnie przyklejaniu się macek do zębów czy podniebienia.

Jeśli ktoś szuka bezpiecznej opcji, a nie jest bardzo głodny, doskonale nada się kimbap. Krótko mówiąc - dość specyficzna kanapka, czyli ryż zawinięty w wodorosty, w kształcie przypominającym trójkąt. Zazwyczaj w środku znajduje się coś jeszcze, np. warzywa, ryba, a nawet gotowane jajko.

W Pjongczangu jest również specjalny wysłannik RMF FM Patryk Serwański z redakcji sportowej. Polecamy jego konto na Twitterze. Pamiętajcie także by wpisać #igrzyskaRMF

Zupa na... kaca

Nie można też zapomnieć o kimchi. Ta sfermentowana kapusta pekińska z płatkami chili i przeróżnymi dodatkami jako przystawka podawana jest praktycznie przy każdej okazji.

Najbardziej znany alkohol to natomiast soju (czyt. sodżu). Zwykle destylowane z ryżu i dodatku batatów, w smaku - podobno - zbliżone do wódki, ale z reguły od niej słabsze i słodsze.

Soju marki Jinro jest od lat najpopularniejszym trunkiem na świecie. W 2016 roku jego sprzedaż wyniosła blisko 650 mln litrów. Druga w tym zestawieniu whisky Officer's Choice nie osiągnęła nawet połowy tego poziomu.

W przypadku, kiedy przesadzi się z soju, zalecana jest haejangguk, czyli zupa na kaca. W zależności od regionu jej skład się różni. Zwykle przygotowywana na wywarze z kości wołowych, czasem z dodatkiem wołowej krwi.

(ug)