Policja w czasie manifestacji rolników zachowywała się niezwykle powściągliwie - ocenił premier Donald Tusk. Jak dodał, policja została zaatakowana przez niektórych z protestujących. "Ci którzy złamali prawo w czasie manifestacji, odpowiedzą za to prawnie" - zadeklarował.
W czasie czwartkowej konferencji prasowej przed wylotem do Rumunii szef polskiego rządu odniósł się do środowych protestów rolników w stolicy. Wszyscy widzieli, co działo się w Warszawie. Byli protestujący rolnicy, dołączyła do nich przedstawiciele "Solidarności" Piotra Dudy i osoby, które dopuszczały się z powodów politycznych czy innych - aktów przemocy wobec służb porządkowych - powiedział szef rządu.
Zapowiedział, że "ci, którzy złamali prawo w czasie manifestacji, ci którzy doprowadzili do takich dramatów, jak choćby ciężko ranny policjant uderzony kamieniem, będą odpowiadali prawnie".
Nie traktuję ich jako demonstrujących rolników, tylko osoby, które naruszył prawo - powiedział Tusk. Natomiast - jak zaznaczył - z rolnikami będę rozmawiał tak czy inaczej.
Nie będę rozmawiał z chuliganami, tylko będę rozmawiał z rolnikami - zadeklarował premier.
Jak mówił, jest oburzony zachowaniem niektórych manifestujących, ale jest za stary i zbyt doświadczony, żeby nie wiedzieć, że przy tego typu masowych demonstracjach zawsze znajdą się ludzie nieodpowiedzialni albo agresywni. Ale to nie zmienia mojego przekonania, że rolnicy w Polsce mieli dużo uzasadnionych powodów do niepokoju - dodał premier.