Jednym z panujących mitów na temat szczepionek przeciw Covid-19 jest twierdzenie, że nie są wystarczająco przebadane. "Baza danych na temat ich bezpieczeństwa jest ogromna, podano na całym świecie ponad 7 mld dawek. Jest to więc jeden z najbardziej przebadanych produktów medycznych. Mamy ogromną ilość danych, które mówią, że korzyści ze stosowania tych szczepionek w ogromnym stopniu przeważają nad jakimikolwiek działaniami ubocznymi. Mają one najwyższe standardy bezpieczeństwa. Sami prowadzimy takie badanie jako ECDC we współpracy z Europejską Agencją Leków. Stworzyliśmy taką platformę, w której badamy skuteczność i bezpieczeństwo szczepionek w Unii Europejskiej” – mówi w rozmowie z RMF FM doktor Piotr Kramarz z Europejskiego Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób.
Katarzyna Szymańska-Borginon, RMF FM: Ludzie nieraz są rozczarowani skutecznością szczepionek i tym, że nawet zaszczepieni chorują i pandemia trwa.
Dr Piotr Kramarz: Szczepionki cały czas zabezpieczają przed ciężką chorobą, przed hospitalizacją, przed zgonem. Natomiast w mniejszym stopniu zabezpieczają przed infekcją, czyli przed tym, że człowiek może się zarazić, może przenosić wirusa. My od początku mówiliśmy, że jest wielką niewiadomą, na ile szczepionki będą zabezpieczać przed samą infekcją. Z naszej strony to było od początku jasno komunikowane, ale być może rzeczywiście pojawiły się takie oczekiwania, że szczepionki będą też zabezpieczać zupełnie przed możliwością zakażenia.
Niektórzy też mówią: po co się teraz szczepić, skoro jest już nowy wariant Omikron?
Na razie w Europie dominującym wariantem jest Delta i tutaj szczepienie ma wielki sens, zachęcamy więc cały czas osoby niezaszczepione, żeby się zaszczepiły jak najszybciej. Zachęcamy także do przyjęcia tzw. boostera, czyli dawki przypominającej. Chodzi głównie o osoby dorosłe, powyżej 40. roku życia oraz o osoby z czynnikiem ryzyka.
A co już wiemy o tym nowym wariancie i jaka jest szansa, że te szczepionki będą skuteczne wobec Omikrona?
To jest na razie bardzo wczesna faza, zaraz po wykryciu tego nowego wariantu w Afryce Południowej i na razie jesteśmy na etapie zbierania i analizowania danych. Wygląda jednak na to, że przenosi się szybciej niż wariant Delta, jednak nie wywołuje cięższej postaci choroby. Dane jednak pochodzą głównie z Południowej Afryki, która trochę różni się od Europy. Po pierwsze jest tam teraz ciepło, po drugie populacja południowoafrykańska jest młodsza, a po trzecie jest tam niższy poziom wyszczepialności. Jeszcze czekamy na więcej danych, zwłaszcza z Europy, żeby to przeanalizować, bo może być tak, że na razie mamy dane od osób młodych, które w naturalny sposób mają lżejszy Covid-19. Mamy też dużo danych od osób podróżujących, bo te osoby są częściej badane, a osoby podróżujące również są raczej zdrowe, więc mają łagodny przebieg choroby. Musimy poczekać na więcej danych. To byłaby bardzo dobra wiadomość, gdyby Omikron miał rzeczywiście łagodniejszy przebieg. A co do skuteczności szczepionek, to czekamy cały czas na więcej wyników z tzw. eksperymentów neutralizacji tego wariantu przez przeciwciała. Pierwsze wyniki pokazują, że jest mniejsza skuteczność szczepionek, ale były to tylko badania laboratoryjne. Nie wiemy jeszcze, jak to się przełoży na ochronę przed rzeczywistą chorobą.
Innymi słowy, na razie nie mamy pewności, że szczepionki będą działać przeciwko wariantowi Omikron?
Na razie nie wiemy, ale trudno sobie wyobrazić sytuację, żeby zupełnie straciły swoją skuteczność. Ewentualnie może być jakieś osłabienie działania. Liczymy jednak na to, że będą zapobiegały ciężkiej chorobie. Cały czas jest sens się szczepić, ponieważ nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, żeby odpowiedź ze strony przeciwciał po szczepieniu była zupełnie zerowa.
Polskie władze dopiero teraz zapowiedziały obostrzenia. Wcześniej dominowała narracja, że "na Zachodzie obostrzenia nie przynoszą rezultatów". Czy to nie jest kolejny mit, że dystansowanie, maseczki, zmniejszanie liczby osób w pomieszczeniach zamkniętych nie daje efektów? Czy Polska nie wprowadza tych restrykcji za późno?
Jako instytucja nie komentujemy bezpośrednio tego, co robią kraje członkowskie, staramy się raczej je wspomagać. Alarmowaliśmy w naszych ocenach ryzyka, że sytuacja w Europie jest bardzo niepokojąca i sugerowaliśmy że należy kontynuować szczepienia osób, które się nie zaszczepiły, że należy rozważyć podawanie dawki dodatkowej. I mówiliśmy też, że jest to czas, żeby zostały wprowadzone różne obostrzenia. Mówiliśmy, że należy je wprowadzić wcześnie, w sposób zdecydowany i przy odpowiedniej komunikacji, żeby zwiększyć zrozumienie i poparcie dla tych restrykcji.
Pojawienie się wariantu Omikron w Polsce to kwestia czasu? A może on już w Polsce jest tylko jest słaba wykrywalność, sekwencjonowanie?
Tak, wygląda na to, że to jest kwestia czasu. Na razie wykrywa się go głównie w związku z podróżami do krajów, w których on występuje. Natomiast zdarzają się już takie lokalne epidemie związane z jakimiś wydarzeniami sportowymi, biznesowymi albo innymi. I w niektórych krajach występuje już szerzenie się wirusa bez związku z podróżami, ale kiedy ten wariant zacznie się szerzyć w populacjach europejskich - trudno powiedzieć. Co do Polski, to jest w grupie krajów z adekwatnym poziomem sekwencjonowania genomu, co pozwala na wykrycie nowego wariantu, gdy się pojawi na poziomie poniżej 5 proc. wszystkich wirusów. Sekwencjonowanie jest bardzo ważne w walce z pandemią, więc pomagamy Komisji Europejskiej w programie zwiększania tego potencjału sekwencjonowania w krajach UE.
A co robicie jako organizacja, żeby przekonać te społeczeństwa, gdzie te szczepienia idą bardzo opornie i gdzie jest problem? Chodzi o Bułgarię, Rumunię, ale chyba Polska też nie należy do tych krajów, gdzie szczepienia są na wysokim poziomie. Macie jakieś rady?
Generalnie w Europie, jak patrzymy na mapę, przesuwamy się z Zachodu na Wschód, to rzeczywiście spada poziom zaszczepienia i ma to odzwierciedlenie w sytuacji. Jest korelacja, te kraje, które miały najmniejszy stopień zaszczepienia, tak jak Bułgaria, Rumunia to bardzo odczuły, tę falę pandemii. To, co robimy, to mamy kontakt z tymi krajami i staramy się pomóc. Pierwszym takim krokiem jest diagnoza, dlaczego tak się dzieje, dlaczego ludzie się nie szczepią...
A macie taką diagnozę?
My pomagamy, każdy kraj musi to zrobić we własnym zakresie, bo organizacje w każdym kraju wiedzą najlepiej z kim rozmawiać i jak przeprowadzić tę diagnozę. Przyczyn może być dużo. Na pierwszy plan wychodzą obawy o bezpieczeństwo tych szczepionek, czy o ich efektywność. W innych sytuacjach ludzie nie postrzegają Covid-19 jako ciężkiej choroby, dlatego się nie szczepią. Jeszcze w innych sytuacjach problem jest z dostępem, jakaś część populacji jest mniej mobilna, nie może dotrzeć do punktów szczepień. I często wybija się też brak solidarności, że czy się zaszczepię czy nie, to jest moja sprawa, indywidualna, ja decyduję. Najczęściej jest to kombinacja różnych czynników. Jeśli mogę, to powiem o tych obawach o bezpieczeństwo szczepionek. Baza danych na temat ich bezpieczeństwa jest ogromna, podano na całym świecie ponad 7 mld dawek. Jest to więc jeden z najbardziej przebadanych produktów medycznych. Mamy ogromną ilość danych, które mówią, że korzyści zastosowania tych szczepionek w ogromnym stopniu przeważają nad jakimikolwiek działaniami ubocznymi. Mają one najwyższe standardy bezpieczeństwa. Sami prowadzimy takie badanie jako ECDC we współpracy z Europejską Agencją Leków. Stworzyliśmy taką platformę, w której badamy skuteczność i bezpieczeństwo szczepionek w Unii Europejskiej
Jak zachęciłby tych, którzy mimo że od wielu dni średnio umiera w Polsce dziennie 500 osób, nadal nie chcą się szczepić, nosić maseczek?
Chodzi o solidarność, chroniąc siebie chronimy innych, słabszych. Mam kontakt z kolegami - lekarzami w Polsce. Wiem, jaka jest presja na personel, gdy taka fala Covid-19 uderza, jak ludzie są ogromnie zmęczeni. Bądźmy dobrzy dla innych zapobiegając zakażeniu. Nie tylko chodzi o nas, nie ma więc sensu mówienie "ja się nie boję", bo chodzi o ludzi słabszych w naszym otoczeniu. Bo w ich przypadku organizm może nie zareagować na szczepienie.