Najważniejsi ludzie w kraju nie wiedzieli o nagłym otwarciu zapisów na szczepienia przeciwko Covid-19 – ustalił dziennikarz RMF FM Krzysztof Berenda. Nie wiedziało o tym ani najbliższe otoczenie premiera Mateusza Morawieckiego, ani nawet minister zdrowia Adam Niedzielski. Teraz – jak dowiedział się Krzysztof Berenda – pojawiają się m.in. zarzuty pod adresem szefa kancelarii premiera Michała Dworczyka o działanie samowolne.
Dzisiaj w nocy możliwość zapisania się na szczepienie przeciw Covid-19 niespodziewanie dostali ludzie w wieku 40+, którzy w styczniu wypełnili formularz zgłoszeniowy.
Z ustaleń dziennikarza RMF FM Krzysztofa Berendy wynika, że najważniejsi ludzie w państwie o tym nie wiedzieli: nie wiedziało ani najbliższe otoczenie premiera Mateusza Morawieckiego, ani nawet minister zdrowia Adam Niedzielski.
W tej chwili - donosi Krzysztof Berenda - trwa przerzucanie się odpowiedzialnością: m.in. o samowolne działanie oskarżany jest szef kancelarii premiera i pełnomocnik rządu ds. szczepień Michał Dworczyk.
O chaosie świadczy fakt, że gdy dzisiaj wczesnym rankiem, już po godzinie 06:00, reporterzy RMF FM zaczęli kierować do członków rządu pytania o wystawianie skierowań na szczepienia nawet 40-latkom, ci początkowo nawet w to nie wierzyli: doniesienia o otwarciu szczepień odbierali jako primaaprilisowy żart.
Nawet minister zdrowia Adam Niedzielski, który udzielał rano wywiadów w mediach, nie miał o sprawie pojęcia.
Sytuacja jest stała się dla rządu komunikacyjnie bardzo trudna.
Po pierwsze, nagłe otwarcie zapisów dla ludzi 40+ wywracało harmonogram przyspieszenia szczepień, ogłoszony przez premiera i ministra zdrowia zaledwie dwa dni wcześniej.
Po drugie, pojawiły się zaskakujące przypadki, gdy 40-latkowie otrzymywali terminy szczepień wcześniejsze niż 60-, 70-latkowie - mimo że mieli być szczepieni tym samym preparatem.
Nagłe otwarcie zapisów wyjaśnił w Porannej rozmowie w RMF FM szef kancelarii premiera Michał Dworczyk.
"W tej chwili mamy rejestrację otwartą dla wszystkich osób powyżej 60. roku życia. W systemie centralnej rejestracji zarejestrowanych jest łącznie około 11 milionów osób. Z tego wolnych terminów do szczepień do końca maja jest około 1,8 mln" - mówił, po czym ujawnił: "W ostatnich dwóch dniach ta rejestracja dla osób powyżej 60. roku życia zwolniła, dlatego zdecydowaliśmy się uruchomić zapisy osób, które w styczniu zgłosiły gotowość do rejestracji. Dziś w nocy wyznaczone zostały skierowania dla osób od 40. do 60. roku życia".
Już dwie godziny później jednak Michał Dworczyk ogłosił na konferencji prasowej wstrzymanie zapisów osób między 40. a 59. rokiem życia i tłumaczył, że nastąpiła "jakaś usterka".
"Te terminy (dla ludzi w wieku 40-59 lat - przyp. RMF) miały być wyznaczane w drugiej połowie maja. Niestety, przez to, że nastąpiła jakaś usterka, część z tych osób w wieku 40-59 lat zapisała się na terminy jeszcze kwietniowe. Na kilka godzin wstrzymujemy rejestrację tej grupy" - poinformował Dworczyk.
"Po usunięciu tej usterki odblokujemy system i do każdej takiej osoby będzie dzwonił automat bądź konsultant, proponując konkretny termin szczepienia w drugiej połowie maja" - zaznaczył również szef kancelarii Mateusza Morawieckiego.
Kilkadziesiąt minut później od odniesienia się do sprawy uchylił się sam premier.
W czasie konferencji prasowej Mateusza Morawieckiego, poświęconej nowej tarczy antykryzysowej, rzecznik rządu Piotr Müller zastrzegł, że "o godzinie 13:30 odbędzie się konferencja prasowa szefa KPRM, pełnomocnika rządu ds. szczepień Michała Dworczyka, na tej konferencji będzie można zadać szczegółowe pytania dotyczące programu szczepień".
Mimo tego zastrzeżenia jeden z dziennikarzy próbował zapytać Mateusza Morawieckiego o niespodziewane otwarcie zapisów dla grupy 40+.
Odpowiedzi nie było: premier milczał, a rzecznik rządu powtórzył, że o program szczepień będzie można pytać o 13:30 w czasie - drugiej już dzisiaj - konferencji prasowej Michała Dworczyka.