Jest śledztwo w sprawie przekopania wałów w Jeleniej Górze, które spowodowało zalanie kilku ulic. Prokuratura ustala, kto odpowiada za wykonany w niedzielę przekop koparką.
Jak przekazała reporterowi RMF FM prokurator Ewa Węglarowicz-Makowska, na tym etapie policjanci na zlecenie prokuratury zbadali przekop.
Dodatkowo trwa poszukiwanie świadków pracy koparki na wale przeciwpowodziowym.
Najprawdopodobniej przekopu powierzchni wału dokonano w celu przekierowania wody, która gromadziła się na terenie jednego z ośrodków wypoczynkowych w Cieplicach - właśnie na te pobliskie ulice i zabudowania mieszkalne - powiedziała prokurator.
Węglarowicz-Makowska dodała, że do tej pory są dwie poszkodowane osoby, ale na pewno będzie ich więcej.
Ta woda po przerwaniu wału rozlała się na ulice Lubańską, Dworcową i Sobieszowską oraz te tereny mieszkalne, które położone były pomiędzy tymi ulicami - poinformowała prokurator.
Śledztwo wszczęto w oparciu o artykuł Kodeksu karnego mówiący o spowodowaniu zagrożenia dla zdrowia i życia wielu osób oraz dla mienia w wielkich rozmiarach. Grozi za to 10 lat pozbawienia wolności.
W piątek 13 września uległ podtopieniu należący do Piotra Śledzia ośrodek Holiday Park&Resort znajdujący się w części Jeleniej Góry zwanej Cieplicami. W skład kompleksu wchodzi 214 domków oddanych do użytku dwa lata temu.
Tego samego dnia w mediach społecznościowych pojawiły się doniesienia zbulwersowanych mieszkańców miasta, którzy twierdzili, że - żeby zmniejszyć skutki wezbrania wody na terenie ośrodka - sprowadzono koparki, które utworzyły przepust w wale przebiegającym wzdłuż ulicy Sobieszowskiej, co poskutkowało zalaniem sąsiadującej z kompleksem części miasta.
Straż pożarna przekazywała w poniedziałek, że nie ma informacji o tym, żeby "ktoś uszkadzał wały i robił przy nich coś, w wyniku czego mogłyby zostać zalane tamte okolice".
Zalaniu uległo trzy czwarte Cieplic, w tym także Holiday Park, w którym były prowadzone działania: ewakuacja sprzętu, samochodów, a następnie także ludzi - tłumaczył rzecznik Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Jeleniej Górze Krzysztof Zakrzewski. Podkreślił przy tym, że: "był taki napór wody, która wylewała się i z koryta rzeki, i z wszystkich dopływów rzeki Kamiennej, że gdzieś to musiało się wylać".
Najważniejsze informacje dotyczące sytuacji powodziowej w Polsce znajdziecie w naszej relacji tekstowej na żywo.