Polscy koszykarze pokonali Węgrów 83:81 (19:19, 19:13, 21:28, 24:21) w meczu otwierającym turniej prekwalifikacyjny do igrzysk olimpijskich w Paryżu (2024). W drugim niedzielnym spotkaniu Bośnia i Hercegowina zagra z Portugalią.
Mecz Polski z Węgrami odbył się w w Gliwicach. Już podczas rozgrzewki obu drużyn miejscowi kibice krzyczeli z całych sił, że wygrają gospodarze.
Przez większość pierwszej kwarty prowadzili goście, którzy mieli grupkę swoich sympatyków na widowni.
Ważnym elementem tej części spotkania była solowa akcja przez całe boisko Michała Michalaka, rozpoczęta zbiórką w obronie, a zakończona celnym rzutem (15:14). Po 10 minutach wynik wynosił 19:19.
Dzięki skutecznej akcji Adama Somogyia Węgrzy prowadzili 29:25. Gospodarze odpowiedzieli "trójkami" Michalaka i Mateusza Ponitki i - od tego momentu do końca drugiej kwarty - dominowali na parkiecie, prowadząc w połowie spotkania 38:32.
Po zmianie stron Biało-Czerwoni najpierw "odskoczyli" przeciwnikom na 15 punktów (na wynik 54:39). Drużyna trenera Stojana Ivkovica jednak nie rezygnowała i odrobiła część strat, na co szkoleniowiec gospodarzy Igor Milicic zareagował prośbą o przerwę w grze. Niewiele to pomogło.
Rozpędzeni Węgrzy zakończyli trzecią kwartę rzutem za trzy punkty Marcella Pongo i dwoma trafionymi wolnymi Akosa Kellera, co dało im prowadzenie 60:59.
Jak powiedział spiker w hali przed rozpoczęciem decydującej części, "jest rollercoaster". Gospodarze zdobyli na jej początku sześć punktów z rzędu. Kibice nie mogli narzekać na brak emocji. Na dwie minuty przed końcem wynik wynosił 75:73, a kiedy zostały dwie sekundy gry - 82:81. Wtedy jeden rzut wolny trafił Ponitka, ustalając wynik spotkania.
Polacy w swoim kolejnym spotkaniu w grupie B spotkają się w poniedziałek z Bośnią i Hercegowiną.
Dwie najlepsze drużyny turnieju zagrają w fazie finałowej (półfinały i finał również w Gliwicach), gdzie połączą się z zespołami z grupy A rozgrywanej w Tallinie.
Oprócz gospodarzy, Estonii, występują tam też Czechy, Izrael i Macedonia Północna.
Zwycięzca całego turnieju otrzyma prawo gry w głównych kwalifikacjach olimpijskich w 2024 roku.
Jak powiedział kapitan reprezentacji Polski koszykarzy Mateusz Ponitka, "wydaje mi się, że musimy teraz porozmawiać o tym, czego na dobrą sprawę chcemy". Bo w poniedziałek czeka nas o wiele trudniejszy mecz (z Bośnią i Hercegowiną), z bardziej "fizycznym" zespołem. Z nimi musimy się bić do upadłego - dodał.
Przyznał, że Polacy pozwolili rywalom odrobić straty w trzeciej kwarcie.
Z plus 15 zeszliśmy do minus jeden. Gdyby to był zespół z europejskiej czołówki - byłoby "pozamiatane". Bośniacy mocno się maskowali podczas przygotowań do turnieju. Oczywiście znamy ich zawodników, wiemy, kto przyjechał, w jak sposób grają w klubach. Musimy spojrzeć na siebie, przyjść megazmotywowani i bić się pod koszem. Bo dziś się nie biliśmy - zaznaczył kapitan reprezentacji, który w niedzielnym meczu zdobywał w końcówce decydujące punkty z rzutów wolnych. Uzyskał double-double - 13 pkt i 10 zbiórek, ale też trafił tylko jeden z ośmiu rzutów za trzy punkty.
Kapitan drużyny, który w barwach narodowych rozegrał już 154 spotkania i zdobył 1631 punktów, podkreślił, że zawodnicy zdają sobie sprawę ze znaczenia turnieju.
Gramy o igrzyska, każdy wie, jaka jest stawka. Może dziś wkradła się trema, może dekoncentracja, mam nadzieję, że to przetarcie przed kolejnym spotkaniem - podsumował.
Michał Michalak zaznaczył, że gospodarze niepotrzebnie zafundowali sobie nerwową końcówkę spotkania.
Zbudowaliśmy przewagę, ale potem Węgrzy wrócili, uwierzyli i zaczęli trafiać. Cała czwarta kwarta była bliska remisu. Wydawało się, że kontrolujemy, ale rzuty rywali z trudnych pozycji trzymały ich w meczu. Styl z pewnością mógłby lepszy, ale zadanie wykonaliśmy, mimo falowanej gry wygraliśmy. W poniedziałek przed nami będzie kolejne - stwierdził.
Nie ukrywał, że poniedziałkowe spotkanie będzie dla Polaków trudniejsze.
Jesteśmy świadomi tego, że musimy poprawić walkę o zbiórkę. Dzisiaj, zwłaszcza w pierwszej połowie, Węgrzy utrzymywali się w grze dzięki temu elementowi. Zbiórka w ataku była ich dużym atutem. Biorąc pod uwagę skład zespołu Bośni, gdzie mają dwóch dużych środkowych z NBA, będzie to bardzo ważne. Przygotujemy się i zagramy o zwycięstwo - stwierdził koszykarz, który w niedzielę zdobył 13 punktów.