Już tylko kilka spotkań dzieli nas od zakończenia sezonu Energa Basket Ligi. W piątek rusza rywalizacja o złoty medal, a w sobotę - o brąz. Jeśli chodzi o walkę o mistrzostwo Polski, można powiedzieć, że zmierzy się Dawid z Goliatem. Broniący tytułu Śląsk Wrocław, który jest najbardziej utytułowanym klubem w kraju, zmierzy się z Kingiem Szczecin, dla którego jest to pierwszy finał w historii. "Ja myślę, że Śląsk zaraz na początku będzie chciał nas znokautować, żeby pokazać taką psychologiczną przewagę" - mówi trener ekipy ze Szczecina Arkadiusz Miłoszewski i dodaje, że jego zespół chce popsuć plany rywala.

Po raz pierwszy w 19-letniej historii klubu koszykarze Kinga Szczecin znaleźli się w strefie medalowej Energa Basket Ligi i od razu zagrają o mistrzostwo Polski.

Ja cały czas swoim chłopakom powtarzam, że zaszliśmy tak daleko, że nie ma odwrotu i możemy iść tylko do przodu. Jeżeli coś leży na stole, to musisz to spróbować zabrać. Nie czekaj, bo potem możesz żałować - mówi szkoleniowiec Kinga Szczecin Arkadiusz Miłoszewski.

To właśnie trener Miłoszewski uważany jest za jednego z głównych twórców sukcesu szczecińskiej ekipy. Pracował przez wiele lat jako drugi trener w Zastalu Zielona Góra, ale był też asystentem Mike'a Taylora w reprezentacji Polski.

W ubiegłym roku Miłoszewski przychodząc do nas zastał drużynę taką, jaka była i nie do końca mógł odpowiadać za wyniki. Teraz dostał wolną rękę w doborze zawodników. Oczywiście, w ramach zakładanego budżetu - zaznaczył właściciel Kinga Szczecin Krzysztof Król, od którego nazwiska klub nosi nazwę.

Śląsk Wrocław faworytem

Zespół z Wrocławia w finałowej rywalizacji jest wskazywany jako zdecydowany faworyt. Trudno się też temu dziwić, wszak wrocławianie mają na swoim koncie 18 tytułów mistrza Polski i w piątek rozpoczną grę o 19. tytuł.

Śląsk to najbardziej utytułowany zespół w Polsce i flagi wywieszone pod sufitem hali Orbita robią wrażenie. Na pewno doświadczanie jest po ich stronie, ale my w meczach ćwierćfinałowych i półfinałowych też mieliśmy mniej zawodników ogranych i doświadczonych niż rywale, a to jednak my jesteśmy w finale - podkreśla trener szczecinian Arkadiusz Miłoszewski.

King Szczecin w półfinale pokonał Stal Ostrów 3:1. W ostatnim, czwartym spotkaniu o zwycięstwie ekipy ze Szczecina zadecydowała końcówka.

Nie miało to dla nas znaczenia, z kim zagramy. I Stal, i King to bardzo mocne zespoły. Wiedzieliśmy, że niezależnie, kto zwycięży, czekać nas będzie trudna przeprawa. W finale nie grają przypadkowe zespoły. Padło na King, teraz czekamy już na piątek i pierwszy mecz - przyznaje Łukasz Kolenda, zawodnik Śląska Wrocław.

Po sezonie zasadniczym w konfrontacji Śląska z Kingiem jest remis. W Szczecinie wrocławianie dość gładko i wysoko wygrali 103:78, ale w rewanżu lepsi okazali się rywale, którzy zwyciężyli 78:66. Według Kolendy nie należy na te spotkania zwracać uwagi.

Jesteśmy teraz inną drużyną, oni zresztą też. Tamte mecze zostały rozegrane i to już za nami. Teraz wszystko zaczyna się od nowa. Stawka meczów też jest inna, co może mieć znaczenie. I co jeszcze istotne: na pewno my wiemy o nich więcej niż wcześniej, ale też oni wiedzą o nas więcej. Zobaczymy, kto tę wiedzę lepiej wykorzysta - przyznał rozgrywający Śląska Wrocław.

Pierwszy mecz finału w piątek o godz. 20:00 we Wrocławiu. Rywalizacja o złoty medal toczy się do czterech wygranych.

Opracowanie: