Ruszyła organizowana przez Polski Himalaizm Zimowy wyprawa na Manaslu (8156 m) w Himalajach. Nasi wspinacze są już w Nepalu i około 15 września powinni dotrzeć do bazy. Ósmy co do wysokości szczyt świata spróbuje zdobyć zespół pod kierownictwem Rafała Froni. W składzie znaleźli się także m.in. Paweł Michalski i Grzegorz Bielejec oraz mniej doświadczeni wspinacze, którzy wcześniej nie brali udziału w ekspedycjach na ośmiotysięczniki. "To najważniejszy cel, by te osoby z doświadczeniem w górach niższych zaznajomiły się z tą wysokością" - mówi dziennikarzowi RMF FM Michałowi Rodakowi Paweł Michalski. Polacy spróbują zdobyć nie tylko główny szczyt Manaslu, ale też wierzchołek wschodni (Pinnacle - 7895 m), powtarzając przejście drogą wyznaczoną 32 lata temu przez Jerzego Kukuczkę i Artura Hajzera.
Michał Rodak: Rozmawiamy chwilę przed waszym wylotem do Nepalu. Jest kilka celów tej wyprawy. Który jest Twoim zdaniem najważniejszy?
Paweł Michalski: Myślę, że celem najważniejszym, oprócz oczywiście zdobycia szczytu, jest to, by osoby, które nie mają doświadczenia w górach wysokich, a mają doświadczenie w górach niższych, czyli alpejskich czy andyjskich, zaznajomiły się z tą wysokością. Chcemy poszerzać kadrę w kontekście przyszłego zimowego K2. Oczywiście szczyt jest taką wisienką na torcie i będziemy starali się go zdobyć. Natomiast jest jeszcze jeden cel. Kiedy zaaklimatyzujemy się, po wejściu drogą normalną, będziemy starali się zdobyć niższy wierzchołek, tzw. Pinnacle, gdzie wejścia dokonali Artur Hajzer, Jerzy Kukuczka oraz Carlos Carsolio - i nikt od tej pory tam nie był. Może nam uda się powtórzyć tę drogę i wejście na ten niższy szczyt.
Szczegółowo o te plany jeszcze zapytam, ale wracając do zespołu: kto się w nim znalazł?
Zespół jest dosyć szeroki, bo jest 8 osób, które jadą. Natomiast część z nich - tak jak wspomniałem wcześniej - jest niedoświadczona w górach wysokich. Część jest doświadczona - łącznie ze mną - i będziemy się starali wymieniać doświadczeniami, żeby wszyscy mieli szansę przynajmniej spróbowania wejścia na szczyt.
Są to także osoby, które wcześniej nie były na ośmiotysięczniku.
Dokładnie tak, jest parę takich osób. W ogóle nie były w tych górach wysokich, czyli ośmiotysięcznych, w Karakorum czy w Himalajach, ale technicznie dobrze się wspinają. Są silni, więc jest duża szansa, że sobie dobrze poradzą.
Które to osoby dokładnie?
Tutaj chodzi o Damiana Bieleckiego, Pawła Kopecia i Mariusza Lange.
Rozumiem, że wyróżniają się umiejętnościami wspinaczkowymi i chcecie ich "wciągnąć" w wyprawy w te najwyższe góry.
Tak. Często się zdarza, że osoby, które radzą sobie w górach niższych, niekoniecznie muszą sobie dobrze radzić przy dużych wysokościach, niskiej zawartości tlenu w powietrzu. Tu musi być kombinacja właśnie umiejętności technicznych, umiejętności dobrej i szybkiej aklimatyzacji oraz radzenia sobie z tą właśnie wysokością.
Jak konkretnie będzie wyglądał plan działania? Najpierw wierzchołek główny, później wierzchołek wschodni... Jakimi drogami, jaka tam będzie taktyka zakładania obozów? Na wierzchołek główny chcecie wejść drogą klasyczną.
Tak, jak dotrzemy do bazy - po odpoczynku dzień czy dwa - postaramy się wyjść w ramach aklimatyzacji przynajmniej do obozu pierwszego, może drugiego. Zobaczymy, jakie będą warunki, jak to będzie wyglądało. Później będziemy działać na tej drodze normalnej, zakładając obozy od pierwszego do czwartego. Próba wejścia na szczyt - i później, jeśli czas i siły pozwolą, będziemy starali się być może powtórzyć drogę Kukuczki i Hajzera, być może jakiś wariant drogi normalnej, żeby zdobyć właśnie tego Pinnacle'a, czyli ten niższy szczyt.
Manaslu wybraliście również dlatego, że to będzie dobra szkoła dla tych osób, które wcześniej na ośmiotysięczniku nie były?
Generalnie Manaslu jest stosunkowo prostą górą, jeżeli chodzi o Himalaje, i dosyć często uczęszczaną, więc będzie tam sporo wypraw, przez co będą założone przez Szerpów liny poręczowe. Będzie to duże ułatwienie dla osób, które do tej pory nie były na wysokości 8000 metrów. Ułatwi to wejście. Nie od razu będzie wspinaczka powyżej 5, 6 czy 7 tysięcy, tylko zapoznanie organizmu z tą wysokością. To jeden cel - natomiast żeby ta wyprawa miała też wydźwięk sportowy, chcemy realizować ten drugi cel. Jak będziemy dobrze zaaklimatyzowani, zwłaszcza po wejściu na szczyt, to oby nam wystarczyło - tak jak mówiłem wcześniej - czasu.
Z drugiej strony nie boicie się trochę zatłoczenia? Nepalskie ministerstwo odpowiedzialne za turystykę podało, że pozwolenia na wspinaczkę na Manaslu dostało ponad 200 osób.
Być może tak, niestety te komercyjne wyprawy przenoszą się na Manaslu. Wcześniej jeździły na Czo Oju, które często jest zamykane przez władze chińskie. Tego nie unikniemy, więc mogą gdzieś tam się tworzyć zatory i kolejki. Nie jest to wprawdzie Everest, ale faktycznie jest to uczęszczana góra, co z drugiej strony powoduje, że tym osobom, które nie były na ośmiotysięczniku, będzie łatwiej zapoznać się z wysokością.
Kiedy dokładnie pojawicie się w bazie? Jak ta akcja, jeśli chodzi o terminy, ma się rozwijać i na kiedy ten potencjalny atak szczytowy na wierzchołek główny jest szacowany?
W bazie pojawimy się prawdopodobnie około 15 września i kolejne dwa tygodnie - co najmniej dwa tygodnie - to będzie aklimatyzacja i zakładanie poszczególnych obozów. Myślę, że gdzieś w połowie lub końcówce pierwszego tygodnia października będziemy starali się przeprowadzić atak szczytowy.
To wszystko zależy od pogody, od tego, jak będziemy się aklimatyzowali, kto i ile będzie miał siły. Powrót jest przewidziany mniej więcej na połowę października, plus - minus parę dni. Trudno teraz określić dokładnie, kiedy to będzie.