"Ja uważam, że minister Sienkiewicz powinien zdawać sobie sprawę, iż w miejscu publicznym nie powinien wygłaszać takich słów. Ale z drugiej strony rozumiem - miał trochę pecha, był trochę nieostrożny" - mówi komentując taśmy "Wprost" były wiceszef Urzędu Ochrony Państwa, Piotr Niemczyk. "Byłoby strasznie trudno znaleźć kogoś na miejsce Sienkiewicza. Szef MSW to jednak jest funkcja polityczna. To nie jest takie proste, że się powołuje kogoś ze służb i mówi się mu: będziesz świetnym szefem. Trzeba być trochę politykiem, a polityków o takich kompetencjach w tym momencie jest w Polsce niewielu" - dodaje.
Krzysztof Zasada, RMF FM: Premier używa ostrych słów. Mówi: Doszło do próby zamachu stanu przy użyciu nielegalnych nagrań. Jak pan sądzi - kto nagrywał?
Piotr Niemczyk, były wiceszef Urzędu Ochrony Państwa: Strasznie trudno mi powiedzieć jednoznacznie, dlatego że jeszcze nie zostały upublicznione żadne dane dotyczące osób, które były zatrzymywane, przeszukiwane. Zdaje się, że Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego wpadła już na jakiś trop, pewnie poprzez analizę kryminalistyczną czy inne metody. Wydaje mi się, nagrania dokonały osoby z pewnym przygotowaniem zawodowym do instalacji urządzeń służących inwigilacji. To pewnie byli funkcjonariusze różnych służb, frustraci zwolnieni albo pominięci w awansie. Sposób ich działania świadczy o pewnym przygotowaniu.
A jak pan ocenia działanie służb specjalnych, które mają chronić rząd przed takimi sytuacjami?
Niepokoi mnie to, że służby specjalne nie mogły temu zapobiec. Z drugiej strony się nie dziwię. Polska jako państwo od paru lat dość konsekwentnie ogranicza uprawnienia służb specjalnych.
A jak pan sądzi: to, że minister Sienkiewicz ma pomóc rozszyfrować, kto te podsłuchy zakładał, to dobra droga? To jest trochę działanie we własnej sprawie.
Tak, ale proszę zwrócić uwagę, że byłoby strasznie trudno znaleźć kogoś na miejsce Sienkiewicza. Szef MSW to jednak jest funkcja polityczna. To nie jest takie proste, że się powołuje kogoś ze służb i mówi się mu: będziesz świetnym szefem. Trzeba być trochę politykiem, a polityków o takich kompetencjach w tym momencie jest w Polsce niewielu. Ja uważam, że minister Sienkiewicz powinien zdawać sobie sprawę, iż w miejscu publicznym nie powinien wygłaszać takich słów. Ale z drugiej strony rozumiem - miał trochę pecha, był trochę nieostrożny.