Szokujące ustalenia tygodnika "ABC" prowadzą do wniosku, że śledztwo w sprawie afery taśmowej prowadzone było od początku w dość oryginalny sposób. Jak inaczej nazwać sytuację, w której prokurator wydzwania wielokrotnie do polityków, by namawiać ich do złożenia wniosku o ściganie osób nagrywających ich rozmowy.
Jak wynika z akt śledztwa ujawnionych w internecie przez biznesmena Zbigniewa Stonogę, jeden z prokuratorów - Józef Gacek sam zgłaszał się do polityków, którzy byli nagrywani i zamiast formalnie wezwać ich na przesłuchanie i wyciągać z tych zeznań wnioski, wolał wydzwaniać i telefonicznie ustalać ich rolę w tej bulwersującej sprawie! W ten dość zaskakujący sposób o tym, że ich nazwiska występują w sprawie podsłuchowej mogli dowiedzieć się Leszek Miller, Jan Krzysztof Bielecki i Aleksander Kwaśniewski.
Na łamach tygodnika "ABC" treść notatek prokuratora, ujawnionych w tzw. aktach Stonogi. Czytamy w nich min. tak kuriozalne zdanie: "W dniach 30 czerwca - 2lipca 2014 wielokrotnie telefonowałem do biura poselskiego Pana posła Leszka Millera, lecz nikogo nie zastałem".
Czy informowanie o ustaleniach śledztwa, namawianie uczestników nagranych rozmów na uzyskanie statusu pokrzywdzonych w sprawie to po prostu nadgorliwość prokuratora Józefa Gacka, naczelnika V Wydziału Śledczego Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga? Takie pytanie tygodnik zadaje jego przełożonym, m.in. prokuratorowi generalnemu, Andrzejowi Seremetowi.
Więcej na ten temat przeczytacie w tygodniku "ABC".