Prokurator, który wezwał policjantów do redakcji "Wprost", poprosił ich o fizyczne odebranie laptopa redaktorowi naczelnemu tego tygodnika. Policjanci tego nie zrobili - poinformował rzecznik Komendy Głównej Policji insp. Mariusz Sokołowski.
Prokurator został poinformowany, że do tych czynności dobrano funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, a policja przeprowadza tylko i wyłącznie interwencję w tej sprawie, a nie wykonuje czynności procesowych - powiedział Sokołowski.
Rzecznik KGP podkreślił, że policjanci zostali wezwani przez prokuraturę na interwencję do budynku, w którym mieści się redakcja tygodnika "Wprost", około godziny 20.30.
Policja nie była instytucją dobraną do wykonania czynności przez prokuraturę. Tą instytucją była Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego - przypomniał.
Rzecznik KGP podkreślił, że rolą policji nie było wykonywanie działań procesowych czy zabezpieczanie jakichkolwiek materiałów. Interwencja zakończyła się przed północą, a policjanci opuścili budynek po wyjściu prokuratorów i ABW.
W Prokuraturze Okręgowej Warszawa Praga zapadła decyzja o "odstąpieniu od czynności służbowych". Chodzi o dwie wizyty oficerów Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego w redakcji tygodnika "Wprost". Dziś rzecznik Agencji oświadczył, że funkcjonariusze wkroczyli do redakcji na polecenie prokuratury.
Rzecznik ABW Maciej Karczyński oświadczył, że funkcjonariusze nie przyszli walczyć z dziennikarzami.
Wczoraj późnym wieczorem ABW zażądała od redakcji "Wprost" dobrowolnego wydania nośników danych z nagraniami nielegalnych podsłuchów polityków i szefa NBP. Redakcja odmówiła. W związku z tym prokuratura zarządziła przeszukanie redakcji. Chciała odebrać redaktorowi naczelnemu "Wprost" laptop i pamięć USB. Wtedy do pomieszczenia weszli dziennikarze zgromadzeni w redakcji, ABW ustąpiła.
(j.)