Co stanie się z trójką ministrów i grupą wiceministrów odwołanych przez Ewę Kopacz? Mimo że dymisje mogą wyglądać na karę za ich udział w aferze taśmowej, za co zresztą pani premier przeprosiła - tak naprawdę o uciążliwości dla ukaranych nie ma mowy.
Finansowo minister zarabia kilkaset złotych więcej niż poseł, a odwołani po prostu wrócą do Sejmu. Co więcej, niektórzy, jak Bartosz Arłukowicz, prawdopodobnie opuszczą resort z dużą ulgą.
Na dodatek ministrowie Włodzimierz Karpiński i Andrzej Biernat oraz wiceministrowie Gawłowski i Tomczykiewicz nadal pozostają szefami regionów PO, a Radosław Sikorski nawet wiceprzewodniczącym partii - i nic nie wskazuje na to, żeby ktoś zamierzał to zmienić, mimo że cała Polska słyszała, jak szefowa PO za ich udział w aferze publicznie przepraszała.
Marszałek Sikorski już ujawnił, że w najbliższych wyborach pani premier obiecała mu pierwszą pozycję na liście PO w Bydgoszczy. Pozostałych zapewne czeka podobna "kara".
Nazwiska nowych ministrów - jak zapowiedziała wczoraj premier Ewa Kopacz - mamy poznać po niedzieli. Szefowa rządu zaznaczyła, że nazwisko nowego marszałka Sejmu "będzie zaskoczeniem".
W środę Ewa Kopacz poinformowała, że z funkcji w rządzie zrezygnowali ministrowie: zdrowia Bartosz Arłukowicz, sportu Andrzej Biernat, skarbu Włodzimierz Karpiński, wiceministrowie: skarbu Rafał Baniak, środowiska Stanisław Gawłowski, gospodarki Tomasz Tomczykiewicz. Z funkcji szefa doradców premiera zrezygnował Jacek Rostowski, a z funkcji koordynatora służb specjalnych - Jacek Cichocki (pozostaje szefem KPRM). Decyzję o rezygnacji z funkcji marszałka Sejmu podjął Radosław Sikorski. Zmiany w rządzie i Sejmie nastąpiły po publikacji w internecie materiałów ze śledztwa z tzw. afery podsłuchowej.
(mpw)