Złamania nóg, rąk, urazy kręgosłupa, głowy i miednicy - takie obrażenia ma 9 osób, ofiar katastrofy pod Szczekocinami koło Zawiercia, które trafiły do szpitala w Sosnowcu. Stan jednej pacjentki jest bardzo ciężki. Kobieta straciła dużo krwi. Życiu pozostałych nie zagraża niebezpieczeństwo. Obecnie w placówkach na terenie trzech województw - śląskiego, małopolskiego i świętokrzyskiego - przebywa 57 osób. Obrażenia ponad 30 z nich określane są jako ciężkie.
Ranni trafili do 15 szpitali: w Zawierciu, Dąbrowie Górniczej, Sosnowcu, Częstochowie, Myszkowie, Piekarach Śląskich, Miechowie, Jędrzejowie i Włoszczowie. Wszyscy zostali już zidentyfikowani.
Lekarze z placówki w Sosnowcu walczą o życie młodej kobiety, która trafiła na oddział ratunkowy po katastrofie kolejowej pod Szczekocinami koło Zawiercia. Dziewczyna straciła bardzo dużo krwi. Lekarze na razie nie chcą mówić, jak duże są jej szanse na przeżycie, choć - według ostatnich informacji - jej stan powoli się poprawia.
Nie wymaga w tej chwili operacji, ale bacznie się jej przyglądamy. Powtarzamy badania USG, wykonaliśmy tomografię komputerową. Obawiamy się, że jej stan może się zmienić i konieczna będzie operacja - powiedział doktor Czarosław Kijonka, ordynator oddziału ratunkowego szpitala w Sosnowcu .
Życiu pozostałych 8 osób, które po zderzeniu dwóch pociągów zostały przewiezione sosnowieckiej placówki, nie zagraża niebezpieczeństwo. Mają obrażenia kostne, czyli kręgosłupa, miednicy, kończyn. Wydaje się, że rokowania dla większości będą dobre. Każdy z tych pacjentów był stabilny krążeniowo. Może się jednak okazać, że konieczne będą operacje. Potem długa i żmudna rehabilitacja - poinformował doktor Kijonka.
Kilka osób długo czekało na pomoc. W tym czasie bardzo zmarzły. Mamy pacjenta, który przez godzinę był zakleszczony. Nic mu się nie stało, ale przez godzinę nie można go było wyciągnąć z tego wraku. Dopiero ciężki sprzęt strażaki pomógł. Oczywiście każdego z tych pacjentów ogrzewamy. Podajemy im także ciepłe płyny dożylnie - mówił ordynator oddziału ratunkowego szpitala w Sosnowcu. Wojewoda śląski zapowiedział, że zorganizuje bezpłatny transport dla rodzin poszkodowanych, które będą chciały dojechać do swoich bliskich w szpitalach.
Pacjentów poszkodowanych w katastrofie kolejowej pod Szczekocinami, przebywających w szpitalu św. Barbary w Sosnowcu, odwiedził Bronisław Komorowski. Prezydent rozmawiał z kilkorgiem lżej rannych. Później pojechał na miejsce katastrofy.
Większa grupa, bo 11 poszkodowanych trafiła do szpitala w Zawierciu. Stan dwóch jest ciężki. Obie kobiety są pod intensywną opieką na OIOM-ie. Lekarze twierdzą jednak, że ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Stan pozostałych rannych na szczęście jest dobry. Pięć osób leży na oddziale chirurgi urazowej. Wszyscy przeszli operacje, ich obrażenia są - zdaniem lekarzy - niegroźne. Dwie osoby, które zostały przewiezione do placówki w Zawierciu tuż po katastrofie, zostały już wypisane do domów.
Do Warszawy wróciło już 120 pasażerów, którzy jechali w pociągach biorących udział w katastrofie. Jak donosi reporterka RMF FM Agnieszka Witkowicz, przyjechali do stolicy wcześnie rano.
Pasażerowie zostali przebadani jeszcze na miejscu katastrofy. Tam lekarze uznali, że na szczęście nic im się nie stało i zakwalifikowali ich do grupy, która może wracać do domu. Do Warszawy zostali przywiezieni specjalnymi autokarami.
W katastrofie kolejowej pod Szczekocinami zginęło najprawdopodobniej 16 osób, a 54 zostały ranne. Stan ponad 30 z nich określany jest jako ciężki.
To najbardziej tragiczna katastrofa kolejowa w Polsce w ostatnim dwudziestoleciu. W sierpniu 1990 roku w warszawskim Ursusie w wyniku zderzenia dwóch pociągów zginęło 16 osób, a 64 zostały ranne. Największa dotąd katastrofa kolejowa w naszym kraju wydarzyła się w sierpniu 1980 roku w Otłoczynie koło Torunia. Zginęło wówczas 67 osób, a 62 osoby zostały ranne.