Po 2,5 roku koniec śledztwa w sprawie katastrofy kolejowej pod Szczekocinami. Prokuratura postawiła zarzuty dwójce dyżurnych ruchu. W tej tragedii, do której doszło do 2012 roku, zginęło 16 osób, a ponad 160 było rannych.
O tym, kiedy rozpocznie się proces, zdecyduje sąd. Prokuratura ma teraz 2 tygodnie na wysłanie aktu oskarżenia, choć ten okres może się nieco wydłużyć, bo w tej sprawie jest ponad 120 tomów akt.
Oboje podejrzani mają zarzuty nieumyślnego spowodowania katastrofy kolejowej oraz fałszowania dokumentów. Okazało się, że po wypadku rozmawiali ze sobą telefonicznie i ustalili, jaką godzinę zamknięcia toru wpisać. Podejrzani nie przyznają się do winy i nie składali wyjaśnień. Śledztwo wykazało też, że dwaj maszyniści, którzy zginęli w wypadku, również popełnili błędy.
3 marca 2012 roku w pobliżu Szczekocin k. Zawiercia - na zjeździe z Centralnej Magistrali Kolejowej w kierunku Krakowa - zderzyły się czołowo pociągi TLK "Brzechwa" z Przemyśla do Warszawy i Interregio "Jan Matejko" relacji Warszawa - Kraków. Pociąg Warszawa-Kraków wjechał na tor, po którym z naprzeciwka jechał pociąg Przemyśl-Warszawa. Według prokuratury, Andrzej N. doprowadził do skierowania jednego z pociągów na niewłaściwy tor, co spowodowało czołowe zderzenie z drugim składem. W katastrofie zginęło 16 osób.