Nowiczok w buteleczce po perfumach. Szklany pojemnik został znaleziony przez mężczyznę zatrutego przed ponad dwoma tygodniami niebezpieczną substancją - takie informacje przekazał mediom brat Charliego Rowley’a, który wciąż znajduje się w stanie ciężkim w szpitalu. Według niego, 45-letni mężczyzna znalazł niewielką buteleczkę i przyniósł ją do domu. Jego partnerka użyła jej zawartości myśląc, że to perfumy. Zmarła kilka dni później na atak serca.

Brytyjska policja stara się ustalić, czy nowiczok, którym zatruła się para Brytyjczyków, pochodzi z tej samej partii co środek, którym w marcu tego roku zaatakowano w pobliskim Salisbury byłego rosyjskiego szpiega Siergieja Skripala i jego córkę.

Matthew Rowley odwiedził brata w szpitalu i rozmawiał z nim przez telefon. Wyglądał jak szkielet i z trudem podnosił głowę z poduszki - tak opisał jego stan przed tygodniem. Lekarze nie podają informacji na temat aktualnego stanu pacjenta.

Policja potwierdza, że buteleczkę znaleziono w domu mężczyzny. Parę Brytyjczyków odwieziono do szpitala z miejscowości Amesbury. Dzień wcześniej byli w pobliskim Salisbury, gdzie przeprowadzono atak na Skripalów. Odwiedzili tamtejszy park i schronisko dla bezdomnych, gdzie mieszkała kobieta. Miejsca związane z atakiem na Skripalów zostały poddane gruntownej dekontaminacji. Nie był nią objęty park, gdzie para Brytyjczyków spędziła popołudnie 29 czerwca. Policja nie wyklucza, że pojemniki z nowiczokiem mogły zostać tam porzucone przez sprawców marcowego zamachu. To główna teza prowadzonego dochodzenia.

Tymczasem amerykański dziennik "New York Times" napisał, że władze brytyjskie podejrzewają, że za marcową próbę otrucia Siergieja Skripala i jego córki Julii w Salisbury mogą być odpowiedzialni obecni lub byli funkcjonariusze rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU.

Władze w Londynie są coraz bliżej zidentyfikowania osób, które według nich odpowiadały za przeprowadzenie operacji - podkreśliły anonimowo źródła cytowane przez "NYT".

Rosyjski wywiad wojskowy był podejrzewany o atak w Salisbury od początku śledztwa - zaznacza nowojorska gazeta. "Surowa kara dla zdrajców to część doktryny tej agencji" - dodaje. Brytyjscy śledczy nie wykluczają jednak, że za atakiem na Skripalów mogą stać inne rosyjskie służby wywiadowcze albo najemnicy.

Rosyjskie władze nie ujawniły, jakie szkody dla GRU spowodowała współpraca Skripala z brytyjskim wywiadem. Nikołaj Łużan, rosyjski ekspert ds. wywiadu, zaznacza, że Skripal mógł zdekonspirować nawet 300 rosyjskich agentów wywiadu.

(j.)