Atak na byłego rosyjskiego agenta Siergieja Skrapla i jego córkę przeprowadziła prawdopodobnie grupa czterech Rosjan. Była wśród nich kobieta. Informacje te podają brytyjskie media w oparciu o źródła policyjne.
Cała czwórka miała przylecieć do Wielkiej Brytanii na fałszywych paszportach. Zostali zidentyfikowani na podstawie list pokładowych samolotów z Rosji i nagrań ulicznego monitoringu.
Według doniesień, dwie osoby podłożyły nowiczoka -bojową broń chemiczną - w Salisbury. Pozostałe dwie chroniły napastników. Media nie podają, w którym miejscu dokładnie to się stało.
Siergiej i Julia Skripalowie przeżyli atak.
Ponad dwa tygodnie temu w pobliżu Salisbury doszło do kolejnego zatrucia nowiczokiem. Nie przeżyła go 44-letnia kobieta. Buteleczkę po perfumach zawierającą ślady śmiercionośnej substancji znaleziono w domu jej partnera. Kobieta psiknęła jej zawartość na nadgarstek. Dzień później wraz z partnerem została przewieziona do szpitala. Zmarła na atak serca. Mężczyzna jest nadal w stanie ciężkim, jednak rozmawia z policjantami.
Buteleczka z nowiczokiem prawdopodobnie została porzucona przez sprawców marcowego ataku. Jak donoszą media, Rosjanie podejrzani o jego dokonanie natychmiast powrócili do Rosji.
Jak zauważają komentatorzy, ich ściganie będzie utrudnione. Nawet jeśli prokuratura zdoła zgromadzić niezbite dowody i wysunąć przeciwko nim akt oskarżenia, wątpliwe jest to, by kiedykolwiek stanęli przed sądem.
Sugeruje to przebieg podobnego dochodzenia po śmierci byłego szpiega i wroga Władimira Putina - Alexandra Litwinienki. W 2006 roku został on otruty radioaktywnym polonem. Po zidentyfikowaniu podejrzanych - dwóch byłby agentów KGB - brytyjska prokuratura zwróciła się do władz w Rosji z prośbą o ich ekstradycję. Moskwa nigdy jej nie spełniła. Obaj mężczyźni do dziś nie zostali pociągnięci do odpowiedzialności. Jeden z nich, Andriej Ługowoj, jest obecnie członkiem Dumy, niższej izby rosyjskiego parlamentu.
(ł)