Ofertę zagrania głównej roli w tym filmie odrzuciła Emma Watson. Na nakręcenie najsłynniejszej sceny tańca z widokiem na panoramę Los Angeles poświecono dwa dni zdjęciowe, a Ryan Gosling naprawdę niemal do perfekcji opanował grę na pianinie... "La La Land" w reżyserii Damiena Chazelle'a zdobył sześć Oscarów. Czego jeszcze o nim nie wiecie?
Mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że na nakręcenie 6-minutowej magicznej sceny tańca głównych bohaterów poświecono... dwa dni zdjęciowe. Twórcy filmu czekali na wyjątkowy moment - idealny wieczór, bajkowy kolor nieba. Efekt? Spektakularny!
Każdy, kto widział film, doskonale kojarzy scenę w planetarium. Została nakręcona w obserwatorium Griffitha. Suma, którą musieli zapłacić twórcy? Spora - wynajęcie kosztowało ich 10 tysięcy dolarów za dzień.
To może zaskakiwać, ale duet Emma Stone - Ryan Gosling nie był pierwszym wyborem reżysera "La La Landu". Damien Chazelle początkowo chciał zaangażować Emmę Watson i Milesa Tellera - gwiazdę jego poprzedniego filmu, "Whiplash". Branżowe media podają, że kontraktów nie podpisano ze względu na zbyt wysokie wymagania - nie tylko finansowe - Watson i Tellera. Oboje pewnie teraz ich gorzko żałują.
Jednym z elementów "La La Landu", które zdecydowały o jego sukcesie jest muzyka. Kompozytor Justin Hurwitz przyznał, że praca nad nią była ciężka i trwała długo. W sumie przygotował ok. 1900 utworów w wersji demo.
Dobra wiadomość dla tych, którzy od pierwszego wejrzenia zakochali się w "La La Landzie" i jego bohaterach - gdybyście chcieli urządzić sobie wycieczkę ich śladami to mapę już macie. Przygotował ją we współpracy z twórcami filmu "Los Angeles Times". Warto ją przejrzeć nawet jeśli w najbliższym czasie nie wybieracie się do USA. Zaznaczono tam miejsca realizacji kilku najważniejszych scen - czasem dość odległe od siebie choć w filmie wygląda to zupełnie inaczej. Mapę można znaleźć tutaj.
Czy Ryan Gosling naprawdę grał w filmie na pianinie? Tak! Musiał nauczyć się gry, bo reżyser chciał nakręcić film w starym stylu, bez konieczności dokonywania cięć. Ponoć aktor opanował utwory w tempie błyskawicznym. Zagrał je tak dobrze, że ukłucie zazdrości poczuł sam... John Legend, wykształcony pianista, którego także możemy oglądać w "La La Land". On z kolei na potrzeby filmu musiał nauczyć się gry na gitarze.
W filmie pada zdanie wypowiadane przez Sebastiana: "Takie jest Los Angeles - wielbi się tu wszystko, ale nie ceni niczego". Ta Kwestia nie była zapisana w scenariuszu. Ryan Gosling ją dodał. Zdanie usłyszał kiedyś od swojej partnerki Evy Mendes.
Scena z kierowcami tańczącymi w autostradowym korku musiała być dla twórców "La La Landu" dużym wyzwaniem z wielu względów. Do sieci trafiło nagranie z próby, która odbyła się na jednym z parkingów w Los Angeles. W roli kamerzysty wystąpił sam reżyser z iPhonem w dłoni. To właśnie tam wszystko zostało skrupulatnie zaplanowane, a ruchy kamery zgrane z choreografią.
Jak przyznał Chazelle, choć nie obyło się bez poprawek, wideo z jego komórki stało się dla ekipy pewnego rodzaju "biblią", punktem odniesienia na próbie kostiumowej na autostradzie i przy ostatecznym nagraniu.